Australijka Maria Jellicode i jej chłopak Dennis Yu Villaluz przez kilka tygodni przebywali w luksusowym resorcie na wyspie Boracay na Filipinach. Kiedy spóźnili się z wymeldowaniem, obsługa hotelu weszła do pokoju. Przerażeni pracownicy zorientowali się wówczas, że goście ich nie żyją.
Tajemnicza śmierć turystów na Filipinach
Na miejsce wezwano policję i pogotowie. Para zmarła kilka godzin wcześniej z nieznanych dotąd przyczyn. Mundurowi nie zdradzają zbyt wielu szczegółów w tej sprawie.
Czytaj także: Rosja zaatakuje ten kraj? Jest stanowisko NATO
Para planowała wyjechać z wyspy 13 marca, ale przedłużyła pobyt o 8 dni. Podpułkownik policji Don Dicksie De Dios przekazał, że materiały z monitoringu hotelu wykluczają udział osób trzecich w tym zdarzeniu. Dodał jednak, że ciała obojga turystów były "pokryte ranami i krwią".
Wykluczono napad na tle rabunkowym. Policjant potwierdził, że "rzeczy turystów, w tym gotówka, biżuteria, laptopy i telefony komórkowe pozostały nienaruszone".
Zapytany, w jaki sposób para mogła zginąć, De Dios powiedział, że "śledztwo jest w toku". Ciała turystów w najbliższym czasie zostaną poddane sekcji zwłok. O tragedii powiadomiono już rodziny zmarłych oraz ambasadę Australii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.