Znany przedsiębiorca jechał po pijaku. Po tygodniu odzyskał prawo jazdy
Mariusz S., znany przedsiębiorca z Darłowa, odzyskał prawo jazdy zaledwie tydzień po zatrzymaniu za jazdę po pijanemu. Sąd zdecydował się na łagodniejsze potraktowanie mimo dowodów wskazujących na poważne naruszenie prawa.
20 października w Darłowie Mariusz S. został zauważony przez policjanta po służbie w lokalnym sklepie. Jego zachowanie wzbudziło podejrzenia, a funkcjonariusz zgłosił sprawę kolegom, gdy przedsiębiorca wsiadł do samochodu. Mężczyzna miał aż 1,84 promila alkoholu, co skutkowało jego zatrzymaniem nieopodal sklepu.
Zaskakujący wyrok sądu
Wokół sprawy Mariusza S. gromadziło się wiele emocji, szczególnie że sąd postanowił umorzyć postępowanie warunkowo na dwa lata próby. Jednocześnie nałożono na niego grzywnę w wysokości 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym. Decyzję o niekonfiskowaniu samochodu uzasadniono dobrą opinią oskarżonego w środowisku oraz jego 40-letnim doświadczeniem jako kierowca. Po czterech dniach wyrok stał się prawomocny
Wyjątkowe traktowanie?
Sędzia Sławomir Przykucki cytowany przez "Fakt" wyjaśnił, że sąd wziął pod uwagę fakt, iż Mariusz S. nie był wcześniej karany i potrzebuje prawa jazdy do prowadzenia działalności gospodarczej. Sam przedsiębiorca tłumaczył, że jego zachowanie było spowodowane przekonaniem, iż zdążył już wytrzeźwieć, a wysoki poziom alkoholu we krwi tłumaczył zażywanymi lekami.
Drogowy "szeryf" wymierzał sprawiedliwość przed radiowozem. Stracił prawko
Reakcje mieszkańców Darłowa
Decyzja sądu wywołała falę komentarzy wśród mieszkańców Darłowa. Pani Olga uważa, że kara nie jest adekwatna do przewinienia. "W moim odczuciu ta kara nie jest adekwatna do winy" - stwierdziła. Inni mieszkańcy, jak pani Danuta, również nie kryją swoich emocji. "Rączka, rączkę myje" - dodała z goryczą w rozmowie z "Faktem".
Historia Mariusza S. skłoniła niektórych mieszkańców do porównań z własnymi doświadczeniami. Pan Marek przypomina sobie surowość swojej kary sprzed lat. "Mnie sąd zabrał prawo jazdy na pięć lat i musiałem zapłacić 8 tys. zł grzywny" – wspomina, wskazując na nierówne traktowanie przez wymiar sprawiedliwości.