Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Jest wyrok sądu w sprawie "afery reprywatyzacyjnej". Urzędnik uniewinniony

55

Jakub Rudnicki, były wiceszef warszawskiego Biura Gospodarki Nieruchomościami, został uniewinniony w kolejnym procesie dotyczącym domniemanych nieprawidłowości przy reprywatyzacji nieruchomości warszawskich. Oczyszczono go z zarzutu z art. 231 par. 2, czyli nadużycia lub przekroczenia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.

Jest wyrok sądu w sprawie "afery reprywatyzacyjnej". Urzędnik uniewinniony
Jakub Rudnicki na sali sądowej. Były urzędnik warszawskiego ratusza został uniewinniony od jednego z zarzutów (Rafa� Guz)

Sąd Okręgowy, uzasadniając wyrok uniewinniający 29 października, nie zostawił suchej nitki na zarzutach prokuratury. Wskazał, że zgodnie z zebranym materiałem dowodowym nie ma żadnych dowodów materialnych wskazujących na winę urzędników.

Wraz z Jakubem Rudnickim (zgadza się na publikację nazwiska) zostali uniewinnieni także Marek K. i Gertruda J.-F.

Prokuratura zaskarży ten wyrok i złoży od niego apelację - zapowiedziała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Aleksandra Skrzyniarz.

Marek K. był szefem BGN, gdy prezydenturę w Warszawie sprawował Lech Kaczyński. Zwolnił on urzędnika dyscyplinarnie, za podpisanie decyzji reprywatyzacyjnej, dotyczącej terenów przy al. Waszyngtona. Gertruda J.-F. była z kolei jedną z pierwszych osób przesłuchanych przez komisję ds. reprywatyzacji, której pomysłodawcą był Patryk Jaki.

Zobacz także: Tajemniczy układ PiS. Śpiewak ujawnia aferę

To ona miała podpisać decyzję o zwrocie kamienicy przy ul. Noakowskiego 16. Beneficjentami zwrotu kamienicy mieli być m.in. mąż i córka ówczesnej prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz. W styczniu tego roku Andrzej Waltz i jego córka zwrócili na konto ratusza 2 mln zł, które uzyskali po sprzedaży zreprywatyzowanej kamienicy.

Mówiłem to od początku i powtarzam to teraz ponownie, że nie ma i nie było żadnej "afery reprywatyzacyjnej". Afera reprywatyzacyjna to slogan wyborczy wymyślony przez PIS na potrzeby kampanii samorządowej. Nakręcenie tej niby afery miało umożliwić Patrykowi Jakiemu zdobyć władzę w Warszawie. By tak się stało, PIS użyło posłusznych funkcjonariuszy, którzy bez skrupułów organizowali pokazowe zatrzymania i aresztowania niewinnych ludzi. Dziś okazuje się, że to wszystko było warte funta kłaków – mówi o2.pl Jakub Rudnicki.

Śledczy z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu wszczęli ponad 100 postępowań dotyczących reprywatyzacji, które dotyczą blisko pół tysiąca nieruchomości w Warszawie. Zarzuty przedstawiono łącznie ponad 50 osobom. Wśród nich jest 15 adwokatów, radców prawnych czy notariuszy oraz urzędnicy stołecznego ratusza.

Jednak mimo wyroku uniewinniającego, to nie koniec problemów urzędnika. W jego sprawie toczą się jeszcze dwa duże procesy, ze znacznie poważniejszymi zarzutami, m.in. korupcji. Ale były wiceszef BGN nie ma żadnych wątpliwości, że i te sprawy zakończą się uniewinnieniem.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w wykluczające się, sprzeczne i wręcz absurdalne wynurzenia Roberta N., który przez lata okradał swojego przyjaciela i wspólnika Janusza P., by to złodziejstwo uzasadniać potrzebami rzekomej korupcji urzędników – dodaje Rudnicki.

Rudnicki miał żądać łapówek w zamian za pozytywne decyzje zwrotowe lub odszkodowawcze (gdy zwrot nieruchomości nie był możliwy). Zostały opisane w ośmiu zarzutach. Jedną z łapówek dla Rudnickiego miały być udziały o wartości 31 mln zł w nieruchomości przy Chmielnej 70 w Warszawie.

Rudnicki przekonywał, że jego brat od 2016 r. współpracował z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym przy sprawie reprywatyzacji. Obaj znali się zresztą z Mariuszem Kamińskim, Maciejem Wąsikiem i byłym szefem CBA, Ernestem Bejdą. To kolejny proces, wygrany przez jednego z "bohaterów" tzw. afery reprywatyzacyjnej. Ale to dla Rudnickiego jeszcze nie koniec problemów. Wyrok bowiem nie jest prawomocny.

Aferą reprywatyzacyjną nazwano proces zwrotu zagrabionych przez PRL nieruchomości na podstawie tzw. dekretu Bieruta. W ramach tych zwrotów miało dochodzić do nieprawidłowości. Nazwa "afera reprywatyzacyjna" nie rozróżnia jednak sytuacji, w których rzeczywiście mogło dojść do nadużyć, od tych, gdzie skomplikowany stan prawny nieruchomości, który nawarstwił się od 1945 r., mógł doprowadzić do wydania błędnej decyzji bez winy urzędników. Pierwszy szczegółowy opis nieprawidłowości pojawił się kilka lat temu w "Gazecie Wyborczej".

Zobacz także: Tajemnicza śmierć Jolanty Brzeskiej
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić