Jan Englert prowadził po pijaku. Służbom zaoferował łapówkę

841

Karygodny wybryk Jana Englerta. Aktor wsiadł za kierownicę samochodu po wypiciu alkoholu, co ujawnił w swojej książce. Zatrzymali go mundurowi, którym... zaoferował łapówkę!

Jan Englert prowadził po pijaku. Służbom zaoferował łapówkę
Jan Englert (AKPA)

Skutki jazdy po alkoholu mogą być tragiczne. Regularnie słyszy się o tym, że pijani kierowcy doprowadzają do śmiertelnych wypadków.

Niestety, notorycznie pojawiają się informacje o tym, że ludzie wsiadają za kierownicę po spożyciu różnych trunków. Jan Englert przyznał się w swojej książce, że również kiedyś prowadził auto pod wpływem alkohol. Został wówczas zatrzymany przez mundurowych, którym zaproponował łapówkę.

Od razu na miejscu załatwiłem sprawę z milicjantami. Zapytali, ile wypiłem, odpowiedziałem, że jedno piwo, i nie czekając na ich reakcję, postawiłem sprawę jasno: "Możliwości są dwie: albo jedziemy badać krew, albo płacę. A jeśli płacę, to ile?". Nastąpiła druga pauza i nagle jeden z nich się odezwał: "Nie no, pobranie krwi pana zgubi". Ale ponieważ byłem wtedy u szczytu popularności, wyciągnąłem banknot. Ten drugi odrzekł: "My nie bierzemy pieniędzy", ale tak zamaszyście tym banknotem machałem, że wypadło mi z ręki i osiadło na milicyjnym bucie. I tak już zostało. To była jedyna łapówka, jaką dałem w życiu - opowiedział w swojej książce biograficznej "Jan Englert. Bez oklasków".

To nie był jedyny wybryk Jana Englerta

Później Englert raz jeszcze wsiadł za kółko po wypiciu dwóch setek.

Przypomniała mi się jeszcze jedna historia alkoholowo-milicyjna, bo przed chwilą deklarowałem, że tylko raz jechałem po spożyciu. Otóż dwa razy! Zostaliśmy z moją pierwszą żoną zaproszeni na imprezę do Andrzeja Zaorskiego. Wcześniej zapytałem ją, kto prowadzi, a kto się może napić. Odpowiedziała, że nie ma nastroju na alkohol. Więc wypiłem może ze dwie setki, nie więcej. Kiedy jednak wszedłem do kuchni, zobaczyłem, że Marian Kociniak z moją żoną piją w najlepsze. Po jej reakcjach zorientowałem się, że musieli sporo machnąć. Wściekłem się, zarządziłem odwrót i przy głośnych protestach zaholowałem ją do samochodu, zabrałem kluczyki i wyruszyliśmy do domu. Niestety trafiliśmy na obławę: ORMO, milicja. Zatrzymali mnie. Żona śpi. Poprosili o dokumenty. Już wiem, że tak łatwo się nie wymigam. Budzę żonę, proszę, żeby podała mi dokumenty. I nie wierzę własnym uszom, bo ona zaczyna krzyczeć: "I bardzo dobrze, że go złapaliście. On po pijaku jeździ! Zabierzcie mu prawo jazdy!". Na co milicjant uśmiechnął się szeroko, za zrozumieniem, pochylił się do mnie i rozbawiony powiedział: "Oooo, panie Janku, ale się panu żona upierdzieliła". Oddali mi dokumenty i puścili wolno - ujawnił Englert.
Autor: MDO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić