Kiedy się obudziła, auta już nie było. Mandaryna ma duży problem
Marta Wiśniewska ma ogromnego pecha. Tuż przed świętami ktoś ukradł jej auto! Lexus był wart około 200 tys. złotych. Gwiazda musi szybko zorganizować sobie transport na sylwestrowy koncert w Poznaniu.
Marta Wiśniewska obudziła się bez auta. Na kilka dni przed świętami gwiazda zaparkowała swojego lexusa w tym samym miejscu co zwykle na prywatnym osiedlu w okolicach Piaseczna. Poszła spać, a kiedy się obudziła, samochodu już nie było.
W dniu 20 grudnia otrzymaliśmy informację o kradzieży lexusa z terenu gminy Lesznowola, na szkodę jednej z firm leasingowych – poinformował nadkom. Jarosław Sawicki dziennikarzy "Super Expressu".
Według policji do kradzieży doszło pomiędzy godziną pierwszą a ósmą rano. To wielki cios dla gwiazdy, zwłaszcza że w schowku lexusa przechowywała ważne dokumenty.
Mandaryna od kilku lat jeździła lexusem nx 300h w leasingu. Mimo swojego wieku auto mogło być warte nawet 200 tys. zł. Co gorsza, jeśli Wiśniewska nie miała ubezpieczenia od wartości pojazdu (GAP) oraz ubezpieczenia autocasco (AC), może być teraz zmuszona do natychmiastowej zapłaty wszystkich pozostałych przewidzianych w umowie rat leasingowych.
Celebrytka na ostatnią chwilę musi zorganizować sobie transport do Poznania. Ma nie lada problem, ponieważ sprawdzonym lexusem dojeżdżała na zajęcia w swoich szkołach tańca. Największym wyzwaniem będzie jednak dojazd do Poznania, w którym Mandaryna ma dać koncert sylwestrowy. Dojdzie tam na piechotę?