Monika Miller wkurzyła się nie na żarty. Tak zła jeszcze nie była
Monika Miller zazwyczaj nie wypowiada się na tematy polityczne. Obok niektórych wątków nie potrafi jednak przejść zupełnie obojętnie. Tak było choćby tym razem.
Monika Miller jest bardzo aktywna w przestrzeni internetowej. Często odsłania w sieci kulisy życia prywatnego. Zdecydowanie rzadziej komentuje kwestie polityczne.
Wnuczka byłego premiera Leszka Millera mimo to doskonale orientuje się w sprawach społeczno-politycznych. Niedawno głośno zrobiło się na temat Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Właśnie do tego wątku postanowiła się odnieść Monika.
Rząd powinien dziękować koordynatorom tej inicjatywy za skuteczność. Tymczasem rząd PiS najpierw ograniczył wsparcie dla Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży do 130 tysięcy złotych rocznie, by w tym roku zabrać jakiekolwiek wsparcie. Działa za to telefon, gdzie można usłyszeć oprócz psychologa np. egzorcystę. Tak sobie myślę…chcieli zamienić obce na własne? Kto na tym najwięcej by stracił? Dzieci i młodzież, które zostały dotknięte przez tragedię, która zmusza je, by takie połączenie wykonać. Ja nikomu niczego nie zabraniam - napisała na Instagramie.
"Chcecie mieć swój telefon zaufania z egzorcystami, to sobie miejcie. Ale na litość boską! Co Wam przeszkadza coś, co tyle lat dobrze działa…" - dodała nieco później.
Czytaj także: Zauważyliście to? We wtorek w TVP przeszli samych siebie
Monika Miller grzmi w sieci. "To się w głowie nie mieści!"
Monikę Miller mocno oburzyła decyzja dotycząca Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. "Jako kraj w czasach galopującej depresji wśród młodych ludzi powinniśmy otwierać kolejne takie linie i się z nich cieszyć, a nie ograniczać ich działalność zabierając im dofinansowania…" - kontynuowała.
Na koniec pokazując skalę.. zabrano im 130 tysięcy złotych. Sama kancelaria premiera dostanie w tym roku 840 milionów złotych na działalność. To się w głowie nie mieści! - podsumowała Miller.
Czytaj także: Tak ubrała się Schreiber w Rzymie. Tłum gapiów na ulicy