Nie chciała iść na randkę z Krawczykiem. Strzała Amora trafiła ją na dyskotece
Ewa Krawczyk nadal nie może się pogodzić z tym, że Krzysztofa Krawczyka nie ma już u jej boku. Z okazji walentynek zdobyła się na poruszające wyznanie. Trudno przejść obok niego obojętnie.
Ewa i Krzysztof Krawczykowie byli ze sobą przez prawie 40 lat. Rozdzieliła ich nagła śmierć piosenkarza.
Ciekawe jest to, że początkowo Ewa nie była zainteresowana Krzysztofem. Prośba koleżanek doprowadziła jednak do tego, że uznała, iż pójdzie z nim na randkę. Wówczas totalnie nie przypuszczała, że coś z tego wyjdzie. Rzeczywistość okazała się zaskakująca.
Podczas tańca, zdecydowanie i mocno przytulił mnie do siebie. Pomyślałam "Jak dobrze, jak cudownie się czuję w jego ramionach". Ta randka była wyjątkowa, potem spotykaliśmy się codziennie. Uciekałam z zajęć, bo chcieliśmy spędzać jak najwięcej czasu razem - mówi Ewa Krawczyk w rozmowie z "Super Expressem".
Walentynki były ważne dla Krawczyka
Gdy tylko była jakaś okazja, Krzysztof Krawczyk dbał o to, by na twarzy jego ukochanej pojawiał się wielki uśmiech. Nie inaczej było w przypadku walentynek.
Starał się żeby ten dzień był wyjątkowy. Obsypywał mnie mnóstwem kwiatów. Ja starałam się robić dla niego coś sama - zdradza wdowa po artyście.
Tegoroczne walentynki są dla Ewy Krawczyk pierwszymi bez męża. We wzruszających słowach zapewnia, że nadal bardzo go kocha.
Zawsze będę o nim mówiła i zawsze będę o nim pamiętać. Moje serce całe jest zajęte przez Krzysztofa. To była miłość do grobowej deski - zaznacza, cytowana przez "SE".