Nie żyje Tatjana Patitz. Supermodelka miała 56 lat
Tatjana Patitz, która była jedną z czołowych supermodelek lat 80. i 90., zmarła w wieku 56 lat. "Tatjana zawsze była europejskim symbolem szyku, jakby Romy Schneider spotkała się z Moniką Vitti" – wspomina Anna Wintour, redaktor naczelna amerykańskiego Vogue.
Informację o śmierci modelki jako pierwszy przekazał "Vogue". Agent gwiazdy potwierdził te doniesienia, jednak nie zdradził żadnych szczegółów. Ani data, ani przyczyna śmierci nie są znane.
Sława nie przyszła od razu
Tatjana urodziła się w Hamburgu, ale kiedy była jeszcze dzieckiem przeniosła się rodziną do Skanör, nadmorskiego miasteczka na południu Szwecji. Zawsze miała chłopięcy styl i kochała jazdę konną. W 1983 roku jako 17-latka wzięła udział w Elite Model Contest w Sztokholmie i zajęła trzecie miejsce. Nagrodą był wyjazd do Paryża i kontrakt.
Pomimo wyjazdu do Paryża Tatjana nie potrafiła znaleźć pracy. Jej los odmienił się po tym, jak poznała Petera Lindbergha. Zafascynowany urodą młodej modelki, zrobił jej kilka sesji, które przyniosły nowe zlecenia. Patitz wkrótce zaczęła chodzić po wybiegach dla największych marek. Pojawiła się na okładce francuskiego Vogue'a, czy Harper’s Bazaar.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wystąpiła w TVP. "Patrzyli z politowaniem". Potem Lanberry wszystkich uciszyła
Pod koniec lat 80. wzięła udział w słynnej sesji Lindbergha. Towarzyszyły jej Naomi Campbell, Linda Evangelista, Christy Turlington i Cindy Crawford. Sesja pojawiła się w brytyjskim wydaniu "Vogue'a". Zauważył ją George Michael i zaprosił wszystkie supermodelki do wystąpienia w teledysku do piosenki "Freedom".
Z Lindberghiem pracowała przez wiele lat. Fotograf zawsze podziwiał jej pracowitość, urodę i styl. Anna Wintour wspominała, że Tatjana miała niezwykłą klasę i zawsze była symbolem szyku.
Tatjana zawsze była europejskim symbolem szyku, jak Romy Schneider spotkała się z Moniką Vitti. Była znacznie mniej widoczna niż jej rówieśniczki – bardziej tajemnicza, bardziej dorosła, bardziej nieosiągalna – i to miało swój urok - wspomina Anna Wintour.