Trzy tony kompostu na Range Rover. Gwiazdor "Top Gear" stał w milczeniu

1

Protest aktywistów klimatycznych na farmie znanego dziennikarza motoryzacyjnego Jeremy'ego Clarksona wymknął się spod kontroli. Protestujący zasypali jego luksusowy Range Rover trzema tonami kompostu. Dziennikarz próbował wygonić ludzi z terenu, nazywając ich "brodaczami w crocksach, którym śmierdzą pachy".

Trzy tony kompostu na Range Rover. Gwiazdor "Top Gear" stał w milczeniu
Jeremy Clarkson zaatakowany na własnej farmie (Getty Images, Twitter, PA Wire/PA Images)

Do zdarzenia doszło we wtorek na farmie "Clarkson's Farm" w hrabstwie Oxfordshire w Wielkiej Brytanii. W trakcie protestu przeciwko otwarciu w tym miejscu restauracji samochód gwiazdora "Top Gear" Jeremy'ego Clarksona został zaatakowany przez aktywistów klimatycznych. Dziennikarz próbował namówić ich do opuszczenia terenu.

Trzy tony kompostu na samochodzie

Protestujący nie zgodzili się i zaczęli wykrzykiwać hasła: "Ocal trawę, ocal Ziemię". Po chwili do auta dziennikarza motoryzacyjnego podjechała ładowarka i wysypała na nie trzy tony kompostu do uprawy grzybów. Policja, która była obecna na miejscu zdarzenia, nie zareagowała.

Jak pisze "The Daily Mail", Clarkson miał z "obrzydzeniem wąchać kawałek nawozu, którym obrzucono jego zielonego range rovera". Dziennikarz, który zwykle "jest w stanie odnieść się do wszystkiego", tym razem "stał w absolutnym milczeniu". Po krótkim czasie farmę opuścili zarówno Clarkson i jego partnerka, jak i policjanci, a aktywiści pozostali na miejscu.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Jeremy Clarkson kupił farmę w 2008 roku

Farmę w hrabstwie Oxfordshire prezenter programów motoryzacyjnych kupił w 2008 roku. Rok temu jedną z szop zamienił w sklep, gdzie zaczął sprzedawać produkty z własnej farmy — między innymi mleko oraz ziemniaki. W dodatku fani dziennikarza mogli kupić różne pamiątki.

Popularność farmy nie podoba się jednak miejscowym, którzy są oburzeni dużym ruchem na lokalnych drogach. Opór zwiększył się, kiedy Amazon Prime wyemitował film dokumentalny o farmie Jeremy'ego Clarksona. Szczególnie miejscowym nie podobał się pomysł na uruchomienie na terenie posiadłości restauracji.

Protest miejscowych

Oburzeni mieszkańcy w niedzielę rozpoczęli na terenie farmy protest — donosi "The Sunday Times". Do protestu dołączyli również aktywiści klimatyczni, których Clarkson nazwał na Instagramie "brodaczami w crocksach, którym śmierdzą pachy".

Ze względu na popularność gwiazdora i nagrywanych przez niego serii rozłożyli obóz na tyłach jego sklepu "Squat Shop". Zabudowania zostały pomazane sprayem, a napisy głoszą hasła walki o klimat. "Gleba ma uczucia, Clarkson nie" - napisano na jednym z transparentów. Aktywiści okupują teren należący gwiazdora, koczując w namiotach i camperze.

Zobacz także: Koronawirus na świecie. Dramatyczne dane o globalnej liczbie zgonów
Autor: BA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić