BOB| 

Były dyrektor TVP uderzył w Santosa. "Obleśny stary dziad"

5

Michał Probierz uratował awans na Euro 2024, który prawie wymknął nam się z rąk przez Fernando Santosa. Po Portugalczyku pozostały niemiłe wspomnienia. Takie ma Marek Szkolnikowski, były szef TVP Sport, który w WeszłoTV ostro wypowiedział się o byłym selekcjonerze.

Były dyrektor TVP uderzył w Santosa. "Obleśny stary dziad"
Na zdjęciu: Fernando Santos i Marek Szkolnikowski (Getty Images, Youtube)

Nasi piłkarze w czerwcu będą walczyć w mistrzostwach Europy. To stało pod dużym znakiem zapytania. Reprezentacja Polski zawaliła eliminacje, w których była faworytem do wygrania grupy. Awans trzeba było wyszarpać w barażach i to się udało po zwycięstwie nad Walią w rzutach karnych.

Bohaterem jest Michał Probierz. To on we wrześniu ubiegłego roku przejął drużynę narodową. Zastąpił Fernando Santosa, który został zwolniony przez PZPN za słabe wyniki. Niewiele brakowało, a przez słynnego Portugalczyka musielibyśmy oglądać Euro 2024 w telewizji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: #dziejesiewsporcie: Fani byli w szoku. Taki autem jeździ gwiazda sportu

Szkolnikowski ostro o Santosie

Santos dziś pracuje w tureckim Besiktasie Stambuł, a w Polsce pozostawił po sobie niemiłe wspomnienia. Zaskakującą opinię na jego temat przedstawił Marek Szkolnikowski. Były dyrektor TVP Sport mocno wypowiedział się o byłym selekcjonerze.

- Przyjechał do Polski Santos - przepraszam, że tak mówię - obleśny stary dziad. Rozmawiałem z nim w cztery oczy i było to… dość nieprzyjemne. Nie dość, że walił fajami, to jeszcze miał problemy z higieną osobistą. Może nie wprost, ale mówili też o tym zawodnicy z naszej kadry. I jeszcze te jego miny - powiedział Szkolnikowski na kanale WeszłoTV.

Były dyrektor TVP Sport wcześniej przyznał, że błąd popełnił PZPN. Pierwszym było zatrudnienie Paulo Sousy, a potem postawienie na jego rodaka, czyli Fernando Santosa. Kiepskie wyniki pierwszego z nich ratował Czesław Michniewicz (to on awansował na mistrzostwa świata), a po drugim sytuację musiał opanować Probierz.

- Brakowało nam chyba dobrego researchu. Najpierw zatrudniamy Sousę, który zmienia kluby jak rękawiczki. Potem zatrudniamy Santosa, którego odejście z Portugalii odebrano tam z ulgą. To taki polski minimalizm - jak już się decydujemy na zagranicznego trenera, to bierzemy gościa ze średniej półki. Polski Związek Piłki Nożnej ma dużo pieniędzy, stać nas na kozaka albo chociaż młodego faceta, co chce coś udowodnić - przynał Szkolnikowski.

Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Przed Michałem Probierzem bardzo pracowite miesiące, których zwieńczeniem będzie Euro 2024. W czerwcu zagramy w grupie z Austrią, Francją i Holandią.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić