Iga Świątek poza US Open. Zdradziła, co przesądziło o porażce
Iga Świątek zakończyła swoją przygodę z US Open na ćwierćfinale. Polka przegrała z Amandą Anisimovą 4:6, 3:6 po emocjonującym spotkaniu. - O wszystkim zdecydował serwis — przyznała polska tenisistka po porażce.
Najważniejsze informacje
- Iga Świątek przegrała w ćwierćfinale US Open z Amandą Anisimovą.
- Mecz zakończył się wynikiem 4:6, 3:6 dla Amerykanki.
- Świątek utrzyma drugie miejsce w światowym rankingu.
Iga Świątek, rozstawiona z numerem drugim, zmierzyła się z Amandą Anisimovą w ćwierćfinale US Open. Mecz trwał godzinę i 36 minut, a Amerykanka zrewanżowała się Polce za wcześniejszą porażkę w Wimbledonie.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Spotkanie rozpoczęło się obiecująco dla Świątek, która przełamała rywalkę w pierwszym gemie. Jednak Anisimova szybko odrobiła stratę, a walka toczyła się gem za gem. Kluczowy moment nastąpił w piątym gemie, gdzie Świątek nie wykorzystała dwóch break pointów.
Obie zawodniczki miały problemy z pierwszym serwisem, ale to Anisimova lepiej radziła sobie po drugim podaniu. Świątek zdobyła tylko 10 z 30 punktów, co okazało się decydujące w końcówce meczu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś wszystko było inne. Ruszała się lepiej i grała lepiej. Moja gra z głębi kortu wyglądała dobrze, a o wszystkim zdecydował serwis. Nie udało mi się ugrać tylu punktów przy jej serwisie, ile bym chciałam, a ja miałam kłopoty z moim pierwszym podaniem. Na dodatek ona bardzo dobrze returnowała przy moim drugim serwisie i to zadecydowało o mojej porażce - oceniła Świątek, cytowana przez Polską Agencję Prasową.
Sezon pełen sukcesów
Mimo porażki, Iga Świątek może być dumna z osiągnięć w tym sezonie. Dotarła do półfinałów Australian Open i French Open, a Wimbledon wygrała. To pierwszy raz, gdy w jednym sezonie zagrała co najmniej w ćwierćfinale każdego turnieju wielkoszlemowego.
Jeśli ktoś ma trochę wiedzy o tenisie to wie, że to nie jest tak, że, po pierwsze, da się powtórzyć taki mecz, a po drugie - wynik z Wimbledonu był zasługą mojej gry, ale też i tego, że Amanda nie zagrała wtedy najlepiej. Tam różnica była duża, ale to nie jest tak, że zawsze będzie robić te same błędy. Wszyscy pracujemy i nikt nie zakładał, że kolejny mecz będzie wyglądał tak samo. Takie myślenie byłoby totalnie irracjonalne. Wiem, że to dobra zawodniczka i że gra dobry tenis, więc byłam gotowa na ciężkie spotkanie - przyznała Świątek, cytowana przez PAP.