Komentator odleciał. Powtórzył jedno hasło siedem razy
We wtorek Inter Mediolan został pierwszym finalistą Ligi Mistrzów, a jego dwumecz z FC Barceloną był rewelacyjnym spektaklem. Trudno dziwić się, że komentator pojedynku w klubowej telewizji Interu nie mógł zapanować nad emocjami po ostatnim gwizdku Szymona Marciniaka.
Inter Mediolan powalczy o trofeum w finale Ligi Mistrzów w Monachium. We wtorek rozegrał ostatni w edycji europejskiego pucharu mecz na własnym stadionie i było to trzymające w napięciu widowisko.
Czytaj także: Kibice są załamani. Gwiazda ignoruje naukę angielskiego
Po 90 minutach w rywalizacji Interu z FC Barceloną było 3:3, a skoro takim samym wynikiem zakończył się również pierwszy mecz w Katalonii, potrzebne było rozegranie dogrywki. W niej decydująca o awansie była bramka na 4:3 Davide Frattesiego.
Wojciech Szczęsny nie poradził sobie z płaskim strzałem w narożnik bramki, a jego kompani już nie odrobili strat. Po zakończeniu dogrywki rozpoczęła się szalona radość kibiców w Mediolanie. Z emocjami z trudem radził sobie komentator, który opowiadał o meczu w telewizji klubowej Interu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
#dziejesiewsporcie: Zrobiły show na środku ulicy. Kierowcy patrzyli ze zdumieniem
"Koniec meczu, jedziemy do Monachium" - emocjonował się komentator i aż siedem razy, chyba dla upewnienia, wykrzyczał hasło "Inter w finale".
Trudno dziwić się olbrzymim emocjom. Przed spektakularnym dwumeczem Inter nie był faworytem. Drużyna Simone Inzaghiego padła w dołek formy, a dopiero w ostatni weekend przerwała serię pięciu meczów bez zwycięstwa. A jednak klub Piotra Zielińskiego i Simone Inzaghiego poradził sobie z rozpędzoną FC Barceloną.
W środę wyjaśni się, który klub będzie przeciwnikiem Interu w finale. W Paryżu zakończy się dwumecz Paris Saint-Germain z Arsenalem FC. Na razie bliżej awansu są gospodarze rewanżu, którzy w Londynie odnieśli zwycięstwo 1:0.