aktualizacja 

Przyjrzał się grze Krychowiaka. Zaskakująca diagnoza

49

Grzegorz Krychowiak powrócił do kadry Polski na mecz z Wyspami Owczymi (2:0), a kibicom w pamięci pozostanie jego kiks i faul na żółtą kartkę. Jednak Tomasz Kłos, były reprezentant Polski, dostrzegł sporo pozytywów w grze "Krychy". - Widać, że koledzy mają do niego zaufanie. Grzesiek będzie na pewno w kolejnych meczach bardzo przydatny - ocenia w o2 Kłos.

Przyjrzał się grze Krychowiaka. Zaskakująca diagnoza
Na zdjęciu: Grzegorz Krychowiak, ma małym zdjęciu: Tomasz Kłos (Fot. WP SportoweFakty) (PAP, Leszek Szymański)

W czwartek do reprezentacji Polski po długiej przerwie powrócił Grzegorz Krychowiak. Fernando Santos nie powoływał go na wiosnę. Gdy w końcu to zrobił, jego decyzja była głośno komentowana. Wydawało się, że Portugalczyk postąpił tak, mając na uwadze nie najlepszą postawę innych pomocników kadry, a nie jakiś wystrzał formy piłkarza grającego na co dzień w Arabii Saudyjskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wejdzie w buty ojca? Syn Zidane'a już zachwyca [WIDEO]

Zawodnik Abhy wyszedł w podstawowym składzie. I już w 22. minucie zarobił żółtą kartkę. Z kolei kibicom zapadnie w pamięć akcja z samej końcówki tej części. "Krycha" usiłował oddać strzał, a piłka uderzyła w rękę. Jego własną.


Nasz rozmówca - były reprezentant Polski Tomasz Kłos - ocenia jednak inaczej powrót dwukrotnego uczestnika mundialu do kadry.

- Dobrze oceniam jego powrót. Widać, że koledzy mają do niego zaufanie. Grzesiek będzie na pewno w kolejnych meczach bardzo przydatny - mówi o2 69-krotny reprezentant Polski.
- To pożyteczny zawodnik. Młodsi piłkarze mogą się od niego uczyć. Wprawdzie widać, że nie jest w optymalnej formie, ale trudno się gra przeciwko takim rywalom - dodaje.

To niestety był kolejny mecz z rodzaju "Męczy nas Piłka". Biało-Czerwoni mieli niemiłosierne trudności z Wyspami Owczymi, których kadra składa się częściowo z półamatorów. Ostatecznie ekipa Fernando Santosa wygrała 2:0, ale trudno powiedzieć, by czymkolwiek zachwyciła. - Na tle rywali zaprezentowaliśmy się słabo - zauważa Kłos.

- Mieliśmy swoje sytuacje, w niektórych zabrakło precyzji. To było jednak za mało. Wyspy Owcze grały prostą, ale bardzo skuteczną piłkę. Daliśmy wciągnąć się w grę przeciwników. Stanęli na 40. metrze, my rozgrywaliśmy, ale ustawiali się na tyle ciasno między formacjami, że były kłopoty z rozegraniem piłki. Do tego mieliśmy słabe dośrodkowania - ocenia.

Skąd u Polaków wzięły się nerwowe zagrania? Mimo ostatnich problemów oraz fatalnej atmosfery wokół naszej drużyny, piłkarze tej klasy powinni wyjść na mecz z takim rywalem zdecydowanie pewniejsi siebie. Kłos mówi jednak, że trzeba docenić wynik.

- Im dalej w mecz, tym wkradła się większa nerwowość, a akcje były bardziej szarpane. Ręka i rzut karny nam pomogły. Druga bramka w wykonaniu Roberta była popisowa. Rywale zapomnieli, że Robert z piłki "stojącej" potrafi też strzelić łatwe bramki. 2:0 przy remisie Czechów z Albańczykami (1:1 - przyp. red.) to dobry wynik - twierdzi.

W niedzielę o godz. 20:45 Biało-Czerwoni rozegrają mecz o zdecydowanie większym ciężarze gatunkowym. Przeciwko znacznie bardziej wymagającemu rywalowi. W Tiranie zmierzą się Albańczykami, a przegrana może mocno oddalić ich od awansu na EURO 2024.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Autor: MFA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić