Rok temu Marcin Najman ruszył na Jasną Górę. Chciał walczyć z "lewactwem"
Niemal dokładnie rok temu głównym tematem w naszym kraju był wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. W całej Polsce odbywały się marsze protestacyjne. Marcin Najman, popierający decyzję Trybunału, postanowił bronić... Jasnej Góry. Chciał odpierać akty wandalizmu wymierzone w Kościół.
27 października 2020 roku Marcin Najman dostał sygnał, że wandale demolują Jasną Górę. Jako mieszkaniec Częstochowy nie zwlekał i pojechał sprawdzić, jak wygląda sytuacja.
Z miejsca wsiadłem, przyjechałem, by spełnić obywatelski obowiązek i bronić Kościoła. A to jest jedna wielka prowokacja. Przecież tu nikogo nie ma. Nikt nie atakuje Jasnej Góry - mówił zbulwersowany sportowiec.
Rośnie podział w PiS? Politycy skomentowali ruch z Morawieckim
Marcin Najman miał jasną opinię w kwestii wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Publikował na Facebooku grafiki, które jasno wskazywały na to, że zawodnik jest za obroną życia i popiera werdykt dotyczący zaostrzenia praw aborcyjnych.
Hasło "przecież tu nikogo nie ma" stało się wręcz kultowe w sieci. Ostatecznie następnego dnia Najman również wybrał się na Jasną Górą, apelował też do Straży Narodowej, by pomogła mu bronić Kościoła.
Przez rok bardzo dużo zmieniło się u Marcina Najmana. Wówczas łączony był jeszcze z Fame MMA, a teraz ma swoje gale, które występują pod szyldem MMA-VIP. Niemal w rocznicę wydarzeń spod Jasnej Góry w Częstochowie odbędzie się fala MMA-VIP 3.