Barbara Jaros| 

Strażnik bez namysłu wskoczył do rzeki. "Nie wierzyłem, że to widzę"

91

Strażnik graniczny z Lubaczowa spacerował z rodziną, gdy zobaczył dryfujące z prądem rzeki dziecko. Mężczyźnie udało się uratować 5-latka.

Strażnik bez namysłu wskoczył do rzeki. "Nie wierzyłem, że to widzę"
(iStock.com, Adkasai)

Krzysztof Cozac chwycił dziecko i wyciągnął na brzeg. Tam udzielił mu pierwszej pomocy, zawinął w koc, a potem umieścił na tylnym siedzeniu przygodnie zatrzymanego samochodu. Wkrótce na miejsce przyjechały straż pożarna, policja i pogotowie ratunkowe. Chłopiec został przewieziony do szpitala.

Życiu dziecka nie zagraża już niebezpieczeństwo. Jak się okazało, 5-letni Norbert ześlizgnął się do wody podczas zabawy. Cozac dostrzegł go z wysokości mostu. Jak później opowiadał, jego uwagę zwrócił "obiekt", który pojawiał się na powierzchni wody, by po chwili zniknąć. Gdy przyjrzał się uważniej, zauważył czubek dziecięcej główki, która na chwilę wynurzyła się z rzeki. Strażnik przyznał, że na początku nie wierzył w to, co widzi.

Natychmiast wskoczył do rzeki. Woda w tym miejscu była głęboka i mętna. Mówi, że nagle przemknęła mu przez głowę myśl, że jeśli teraz chłopak pójdzie na dno, to już nie zdoła go odnaleźć - relacjonowała rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej mjr SG Elżbieta Pikor.

Zobacz także: Zobacz też: Tragiczny finał spływu. Świadkowie wszystko nagrali

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić