Donald Tusk stracił prawo jazdy. A dobry szofer swoje kosztuje

265

Donald Tusk w sobotę przekroczył dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym o 57 km/h i stracił prawo jazdy. Lider PO wzorem polityków partii rządzącej będzie musiał się przesiąść do limuzyny. A za fachowca siadającego za kierownicą trzeba słono zapłacić.

Donald Tusk stracił prawo jazdy. A dobry szofer swoje kosztuje
(PAP, Piotr Nowak)

Po sobotnim incydencie Donald Tusk odpocznie od kierowania samochodem co najmniej przez trzy miesiące. Trudno jednak wyobrazić sobie, by lider największej partii opozycyjnej przebywał wyłącznie w Warszawie lub Gdańsku i nie jeździł w tym czasie po Polsce. Aby więc swobodnie poruszać się po kraju, będzie potrzebować szofera.

Jakie warunki trzeba spełnić, aby zostać szoferem?

A zostać fachowym kierowcą wcale nie jest tak łatwo. Jak pisze portal BusinessInsider.pl, podstawą do ubiegania się o stanowisko szofera, jest prawo jazdy kategorii B. Często jednak pracodawcy wymagają od kandydata uprawnień kategorii C, C+E lub D.

W niektórych przypadkach 18 lat nie wystarczy, by zostać szoferem. BI.pl zwraca uwagę, że część pracodawców wymaga od swoich kierowców uprawnień do prowadzenia pojazdu uprzywilejowanego. W takim wypadku kandydat powinien ukończyć 21. rok życia.

Zobacz także: Czwarta fala pandemii. Witucki: Ochroniarze i dyrektorzy szkół mają chronić Polskę

A ile można zarobić na tym stanowisku? Politycy potrafią szczodrze docenić pracę własnych kierowców. Weźmy tutaj za przykład Jacka Cieślikowskiego, kierowcę Jarosława Kaczyńskiego. W 2018 roku inkasował on około 16 tys. złotych, jednak na tę kwotę składały się wpływy z różnych źródeł - przypomina serwis.

Za pracę na stanowisku szofera realnie zarobimy znacznie mniej. Serwis zlecenia.pl podał w lutym tego roku, że w tym zawodzie przeciętnie zarabia się 4075 złotych brutto. Tak przynajmniej wynika z ogólnopolskich badań.

Donald Tusk stracił prawo jazdy

W sobotę Donald Tusk, szef Platformy Obywatelskiej, został zatrzymany w sobotę przez patrol drogówki za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym. Dostał 10 punktów karnych, 500 złotych mandatu i stracił prawo jazdy na 3 miesiące.

Polityk potwierdził na Twitterze, że doszło do takiego zdarzenia. "Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara [...]. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji" - napisał.

Można powiedzieć, że lider PO miał szczęście. Po pierwsze nie spowodował żadnego wypadku, a po drugie... zdążył przed szykowaną podwyżką mandatów. Gdyby takie wykroczenie przytrafiło mu się po styczniu 2022 roku, to wtedy kara finansowa mogłaby być surowsza i wynieść 800 złotych.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Autor: KRO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić