Górale wściekli. To najbardziej ich denerwuje w turystach
"Klient nasz pan" chciałoby się rzec za starym sprawdzonym powiedzeniem, ale okazuje się, że w przypadku ferii w górach i sezonu narciarskiego ta stara prawda nie zawsze się sprawdza. Szczególnie, ze choć "dutki" płyną do górali szerokim strumieniem w zimowym sezonie, turyści często potrafią mocno wejść im za skórę. Powód? Geografia, dzieci i rachunki.
Ferie w tym roku nie rozpieszczają górali, którzy narzekają na mniejsze niż zazwyczaj obłożenie w ośrodkach wypoczynkowych.
Zainteresowanie zimowym urlopem w Tatrach jest ich zdaniem tak mniejsze, że po pierwszym tygodniu ferii deklarowali nawet obniżki cen za nocleg w niektórych obiektach.
Okazuje się jednak, że mimo walki o każdego gościa i prób skuszenia turystów do licznego odwiedzania stolicy polskich Tatr, cierpliwość gospodarzy bywa wystawiana na próbę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak bawili się Polacy na sylwestrze po zmianach w TVP? "Wspaniała impreza"
O najbardziej denerwujących zachowaniach turystów odwiedzających Podhale pisze Gazeta Krakowska.
Okazuje się, ze najbardziej denerwujący dla lokalsów wynajmujących pokoje jest brak znajomości geografii. "
Turyści poszukują noclegów… przy szlaku nad Morskie Oko. Trudno im zrozumieć, że górskie szlaki znajdują się na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, a nad morskie Oko należy dojść pieszo spacerem" - pisze Dziennik Zachodni.
Podobnie dzieje się w przypadku gdy kwatera znajduje się w odległości kilku minut autem od Krupówek, a klienci są rozczarowani, bo byli przekonani, że spać będą w ścisłym centrum, a po prostu nie spojrzeli na mapę w trakcie rezerwacji.
Okazuje się też, ze wiele osób próbuje obniżyć opłaty za pobyt dziecka, zaniżając przy rezerwacji obiektu jego wiek. Przy obecnych cenach energii problemem dla wynajmujących staje się też kwestia ogrzewania. "Turystom zdarza się odkręcać maksymalnie grzejniki, a gdy jest zbyt ciepło – otwierać okna" - pisze Dziennik Zachodni.