Padłeś ofiarą kradzieży? Skarbówka może zażądać od ciebie pieniędzy
Niemal każdego dnia słyszymy o kolejnych, coraz bardziej wymyślnych metodach kradzieży. Ich ofiarami padają klienci banków, instytucji finansowych i dużych firm. Okazuje się, że jeżeli np. bank wypłaci nam rekompensatę, skarbówka może zażądać opłaty.
Oszuści próbują najróżniejszych metod, aby ukraść nasze oszczędności. Nie ma praktycznie tygodnia, aby któryś z banków nie wydał ostrzeżenia dla swoich klientów. Gdy mamy szczęście, bank może dobrowolnie zwrócić nam skradzioną kwotę. Jednak wtedy, jak informuje "Rzeczpospolita", do akcji może wkroczyć skarbówka.
Są sytuacje, w których klient zgłasza sprawę na policję i występuje do banku z wnioskiem o wyrównanie strat. Jak tłumaczy "Rzeczpospolita", w takich sytuacjach bank często wypłaca odszkodowanie, nawet jeśli strata nie powstała z jego winy. Ma to na celu przede wszystkim utrzymanie dobrych relacji biznesowych, aby klient nadal korzystał z usług banku.
Rośnie liczba ataków na nasze konta bankowe. I będzie jeszcze gorzej
Oszuści polują na oszczędności. Skarbówka chce opłaty
Jeden z banków zwrócił się do skarbówki w celu uzyskania potwierdzenia, że taki zwrot nie jest przychodem klienta, skoro nie osiąga on korzyści. Jak wskazuje dziennik "Fakt", bank traktuje to jako formę odszkodowania, a jeżeli klientowi uda się odzyskać pieniądze, to ma zwrócić rekompensatę.
Jednak dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej jest innego zdania i twierdzi, że zwolnienie z podatku się nie należy. Jak podaje "Rzeczpospolita", w jego ocenie przysługuje ono tylko w sytuacji, gdy odszkodowania i zadośćuczynienia wynikają z przepisów ustaw. A zgodnie z prawem w takich sytuacjach banki nie mają obowiązku zwrotu pieniędzy.
W przypadkach gdy reklamacja klienta jest uznawana przez bank za niezasadną (winy za wystąpienie nieprawidłowości nie można przypisać bankowi), niemniej bank decyduje się dokonać wypłaty rekompensaty, powinna zostać wystawiona informacja PIT-11. Wypłacone środki należy wykazać jako przychód z innych źródeł - tłumaczy dyrektor KIS.
Nie zgadzają się z tym doradcy podatkowi, wg których w takich sytuacjach nie ma mowy o żadnym przychodzie - podkreśla "Fakt".