Przetrzymują je nawet 10 lat. Kary sięgają kilkunastu tysięcy złotych
Poznańskie biblioteki mierzą się z problemem sporych zadłużeń czytelników. Wielu z nich ma problem z regulowaniem należności za przetrzymane książki, a rekordowy dług wynosi aż 17,5 tysiąca złotych.
Wielu użytkowników publicznych bibliotek dość lekko podchodzi do terminów zwrotów wypożyczonych pozycji. Za każdy dzień zwłoki naliczane są opłaty, które - jak pokazują przykłady z Poznania - potrafią urosnąć do astronomicznych sum.
Problem pokazuje, chociażby przykład tamtejszej Biblioteki Uniwersyteckiej. Na prawie 87 tysięcy zarejestrowanych kont jest 5490 dłużników. 3450 z nich posiada z kolei co najmniej jedną nieoddaną książkę po terminie zwrotu. Na problem zwraca także uwagę dyrektorka Biblioteki Raczyńskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karolina Korwin Piotrowska o czytelniczkach i bohaterkach swojej książki: "Widziałam łzy, słyszałam trzęsące się głosy"
Temat jest oczywiście trudny. My rozumiemy to, że każdy z naszych czytelników jest w różnej sytuacji życiowej czy finansowej, która nie pozwala mu na opłacenie tej kary, z drugiej strony musimy jednak pamiętać, że na drugim biegunie jest tego typu sytuacja, że jeśli ktoś wypożycza tę książkę i nie odda jej na czasz, to tym samym pozbawi możliwości skorzystania z tej książki innego czytelnika - twierdzi Katarzyna Kamińska.
Kary idą w tysiące złotych. Dzieje się tak mimo upomnień
Jak wynika z danych biblioteki, w ubiegłym roku zapłacono karę 2863 złotych za książki przetrzymane przez 10 lat, od 2013 r. To jednak wcale nie jest rekordowa kara.
Najwyższa kara to w tej chwili 10 689,60 zł za nieterminowy zwrot 17 pozycji książkowych, którym termin na zwrot minął w kwietniu 2015 roku. Za każdą książkę system nalicza karę w wysokości 0,20 zł na dobę. Naliczanie kary zatrzymuje się w momencie odnotowania w systemie bibliotecznym ich zwrotu - poinformowała "Głos Wielkopolski" Ewa Paluch, rzeczniczka poznańskiego Uniwersytetu Ekonomicznego.
W bibliotece Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza kara za przetrzymanie książek do 30 groszy za dzień. W tym wypadku zadłużenie rekordzisty to 17,5 tysiąca złotych - zostało ono jednak rozłożone na raty.
Biblioteki stosują różnego rodzaju przypomnienia o konieczności zwrotu książek. Jeśli te metody zawiodą, wówczas sprawy są przekazywane do firm windykacyjnych, a w ostateczności - także do komornika.