Chyba każdy podczas przejazdów pociągiem czy też autobusem napotkał niezbyt przyjemne towarzystwo. Czasem przytrafiają się bardzo niesforni współpasażerowie. Jedną z kłopotliwych sytuacji opisał serwis prawo.pl.
Przykład z Trójmiasta. Kierowca autobusu miejskiego odmówił dalszej jazdy, dopóki pasażer nie przypnie pasami bezpieczeństwa rowerka dziecka. Pasażer miał z tym problem, bo rowerek był zbyt mały. Doszło do kłótni. Pasażer odmówił opuszczenia pojazdu, tymczasem autobus zaczęli opuszczać inni pasażerowie, bo postój przedłużał się. Ostatecznie kierowca wezwał policję - zrelacjonowano.
Artykuł 15 ustawy Prawo przewozowe mówi o tym, że podróżny jest zobowiązany do przestrzegania przepisów porządkowych obowiązujących w transporcie. Ci, którzy lekceważą wyznaczone zasady, mogą być niedopuszczeni do przewozu. W praktyce jednak z egzekwowaniem tych przepisów bywa bardzo różnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawo.pl zauważa, że przewoźnicy przyznają, iż w regulacjach brakuje doprecyzowania, kto jest odpowiedzialny zw niedopuszczenie lub wykluczenie ze środka transportu osoby, która sprawia problemy.
Zmiany w prawie. Służby będą musiały zareagować
By rozwiać wątpliwości, postanowiono zmienić przepisy. Na skutek nowelizacji stało się jasne, że w razie potrzeby służby będą musiały interweniować względem niesfornego pasażera. Do akcji mogą wkroczyć przedstawiciele policji, straży ochrony kolei, straży gminnej lub miejskiej czy nawet żandarmerii wojskowej. Przewidziano też kary.
Nowelizacja wprowadza jednocześnie (art. 87 aa.1 i 2) sankcje karne za wykroczenie polegające na niestosowaniu się do wezwania do opuszczenia środka transportowego w postaci kary grzywny, nie niższej niż 500 zł. W jeśli czyn ma charakter chuligański, karę grzywny nie niższą niż 2 tys. zł - informuje prawo.pl.
Czytaj także: Motorówką wbił się w łódź i zabił płynącą nią kobietę. "Cały czas był rozproszony przez telefon"