Jan Muller| 
aktualizacja 

Tak naciąga się turystów. Najczęstsze przekręty

32
1/9

Maroko

Maroko
(Shutterstock.com)
0
0

Pan Pomocny *- widząc cię w tłumie z aparatem, złapie za rękę, by pokazać "to idealne miejsce" do zrobienia zdjęcia, restaurację, której szukasz albo hotel, do którego drogę zgubiłeś. A na końcu poprosi cię o pieniądze.
*
Panie z henną *- najczęściej widywane na placu El-Fna w Marrakeszu. Kobiety te specjalnie brudzą twoją rękę henną, przepraszają i obiecują, że naprawią szkodę, robiąc w tym miejscu tatuaż. A potem proszą o pieniądze.
*
Pan w kostiumie/ze zwierzęciem
- przechadza się ciasnymi uliczkami w najbardziej obleganych przez turystów miejscach. Czasem złapie twój aparat i bez pytania zrobi sobie z tobą zdjęcie albo da ci do potrzymania swojego pupila, np. węża. Niektórzy potrafią narzucić na ciebie niesiony akurat w ręku tradycyjny strój i sfotografować cię w nim. Oczywiście potem proszą o pieniądze.
Pan z wielbłądem/koniem - jeżeli zdecydujesz się na przejażdżkę, może cię zabrać w odległe od centrum miejsce, a potem żądać pieniędzy za powrót.
Zamknięte miejsce - po drodze do znanego zabytku spotykasz dobrą duszę, która informuje cię, że droga do niego jest chwilowo zablokowana. Ale ona pokaże ci inną drogę albo zaprowadzi do innego zabytku. Po drodze spotkacie podstawioną osobę, która potwierdzi informację o zamknięciu przejazdu. Kilka razy przeprowadzą cię wąskimi uliczkami, aż dotrzesz do jakiejś garbarni, skąd nikt cię nie wyprowadzi, o ile czegoś nie kupisz.
Fałszywa babcia klozetowa - publiczne toalety są za darmo, ale oszust czy oszustka może ustawić się przy wejściu i pobierać opłaty od tych, którzy o tym nie wiedzą.

2/9

Chiny

0
0

Uczennica - młode dziewczyny zagadują samotnych mężczyzn, oferując swoje towarzystwo, by "podszkolić angielski". Zdobywają zaufanie stopniowo. Zaczynają od poznania kraju pochodzenia turysty i przekonania go, że ich krewny/przyjaciel tam był. Na dowód rzucają jakiś fakt o danym miejscu. Proponują wspólny wypad na imprezę, baru karaoke czy na herbatę. Po drodze zawsze znajdzie się okazja, by turysta coś kupił albo zagrał w karty o wysoką stawkę. Jeśli jednak spróbuje się ulotnić, w jego otoczeniu znajdzie się kilku znajomych uczennicy.
Sprzedawcy lekarstw - na Dzikim Zachodzie nazywano ich sprzedawcami "oleju wężowego", w Chinach wciskają "tradycyjne" zioła na potencję albo zdrowy sen. Wcześniej przeprowadzą w swoich białych kitlach "wywiad lekarski". Zapytają, "czy późno kładziesz się spać" i "czy jesteś wypoczęty". Kto dzisiaj jest?
Beznadziejni przewodnicy - ich usługi są tanie, a ich jakość potwornie niska. Nic ciekawego ci nie pokażą, bo ich celem jest sprowadzenie cię do konkretnego sklepu i zmuszenie do zrobienia tam zakupów.
*Fałszywi mnisi *- jeżeli mnich zatrzymuje cię na ulicy, prosząc o darowiznę, i pokazuje książkę z wpisami darczyńców z całego świata, daj sobie spokój. Nie czuj się winny, po prostu odejdź.
*Herbaciany przekręt *- najczęściej powiązany z przekrętem "na uczennicę". Dziewczyna przyprowadza cię do takiego przybytku, a jego pracownicy naciągają na drogą herbatę, zwiedzanie czy akcesoria do parzenia. Jego alternatywna wersja to przekręt na galerię sztuki.
*Fałszywi urzędnicy *- koło grobu Mao na placu Tiananmen w Pekinie krążą ludzie podający się za urzędników państwowych. Będą cię przekonywać, że bez odpowiednich papierów nie wejdziesz do środka, ale oni mogą ci takowe dokumenty szybko wystawić. Za odpowiednią kwotę.
*Fałszywe przystanki autobusowe *- taksówkarze potrafią umieścić tabliczkę z informacją o przystanku i linii autobusowej w miejscu, gdzie żaden autobus się nie zatrzymuje. Gdy zgromadzi się tam już spory tłum zmęczonych turystów, taryfiarze oferują swoje usługi. Zawsze znajdzie się ktoś wystarczająco zdesperowany.
*Salon masażu *- przekręt skierowany do mężczyzn szukających rozrywki ze "szczęśliwym zakończeniem". Gdy człowiek oddaje się przyjemności, nagle wpada urzędnik albo policjant i - grożąc aresztowaniem - wymusza łapówkę. Oczywiście za niedokończony masaż bez happy endu też trzeba uiścić opłatę.

3/9

Indie

0
0

Fałszywe agencje i biura informacji * - mogą twierdzić, że działają zgodnie z wytycznymi, ale faktycznie są tylko pośrednikami w przesyłaniu naiwnych turystów w ręce naciągaczy. Lepiej mieć się na baczności, bo mogą wysłać cię na wycieczkę, z której powrót będzie bardzo kosztowny.
*
Żebracy
- dzieci proszące o mleko i długopisy najczęściej dostają to drugie, bo turysta zawsze przy sobie jakiś ma. Potem taki długopis ląduje w sklepie, a dziecko dostaje parę groszy od sprzedawcy. Najgorzej wejść w uliczkę, którą okupują dorośli żebracy. Nawet się nie zorientujesz, kiedy czyjać ręka przetrzepie kieszenie twoich spodni, torby czy plecaka. Trzecia wersja to młode dziewczyny z dziećmi na rękach. To nie ich dzieci, to tylko aktorstwo.
Darmowe gadżety - na stacji metra nieznana kobieta może przypiąć ci do ubrania małą flagę Indii na znak przyjaźni, ale potem chce pieniędzy. Flagę trudno jest odpiąć, więc płacisz. Ktoś może też obwiązać wokół twojego nadgarstka "bransoletkę przyjaźni". Mechanizm jest taki sam - nie sposób jej zdjąć. W zatłoczonych miejscach lepiej trzymać ręce przy ciele.
Błogosławieństwo - w miejscach kultu religijnego krążą fałszywi duchowni, oferujący błogosławieństwo grupy za określoną opłatą. Po wszystkim okazuje się, że stawka dotyczyła osoby, nie grupy. Mogą ci przy okazji założyć bransoletkę przyjaźni. Podwójni naciągacze są najgorsi.
Pan Pomocny - identyczny scenariusz jak w Maroku.
Opiekunowie zwierząt *- podobnie jak w Maroku, robienie im zdjęć zawsze kosztuje.
*
Taksówkarz z amnezją
- w połowie drogi nagle zapomina, jak dotrzeć do wskazanego miejsca. Jeżeli jedziesz z walizkami do hotelu, może zaproponować ci "inny równie dobry". Czyli taki, gdzie płacą mu za ściąganie klientów.
Fałszywa kasa biletowa - kupowanie biletów na pociąg i bez tego bywa skomplikowane, a gdy do tego trafiają się podstawieni sprzedawcy fałszywych biletów, to już przesada.
Fałszywe atrakcje - jeżeli jakiś sklep, restauracja lub inna atrakcja w mieście przyciągnie nagle turystów, ktoś zaraz skopiuje ją w fatalny sposób, używając tej samej nazwy, i opłaci taksówkarzy, by zwozili mu naiwnych klientów.
Fałszywy krem do opalania - kupowanie kremu przeciwsłonecznego na plaży jest głupim pomysłem, bo w najlepszym wypadku dostanie się tanią podróbkę albo jakąś substancję krem przypominającą.
*Latająca kupa *- naciągacze na ulicach potrafią cię z ukrycia obrzucić stolcem, brudząc ubranie czy buty. Potem za pieniądze oferują się oczyścić daną rzecz.

4/9

Wietnam

0
0

Rikszarze - tych stojących w pobliżu atrakcji turystycznych należy unikać za wszelką cenę. Podobnie jak fałszywi mnisi w Chinach, noszą przy sobie książeczkę z podziękowaniami od zadowolonych klientów. Wpisy w różnych językach i różnymi charakterami pisma wyglądają przekonująco. Wygadani cwaniacy szybko zyskują zaufanie turysty, pytając go o miejsce zamieszkania i chwaląc się wiedzą o tym kraju. Gdy się skusisz, wywiozą cię w odosobnione miejsce i zaproponują wysoką opłatę za usługi. Ze strachu zapłacisz.
Uliczni sprzedawcy - wciskają podróbki albo zachęcają do wspólnego zdjęcia, oczywiście za pieniądze. Czasami to także sprawni kieszonkowcy.
Zamknięte miejsca - identyczny scenariusz jak w Maroku.
Salon masażu - jak w Chinach.
Bilety na pociąg w biurach podróży - lepiej wystrzegać się takiego kupowania, bo tylko oficjalne kasy na dworcu gwarantują, że otrzyma się prawdziwy bilet.
Fałszywe atrakcje - identyczna sytuacja jak w Indiach.

5/9

Tajlandia

0
0

Zepsuty skuter - popularne w nadmorskich kurortach Pattayta i Phuket wynajmowanie skuterów wodnych może kończyć się wymuszeniem opłaty za nieistniejące uszkodzenia. W razie odmowy pojawia się urzędnik/policjant grożący konsekwencjami. Pierwsze, czego nie wolno robić, to dawać w zastaw za skuter swoich dokumentów. Po drugie dobrze jest przed wynajęciem udokumentować wszelkie zadrapania, rysy i inne widoczne uszkodzenia sprzętu.
Lewy krawiec - w miejscach odwiedzanych przez turystów często pojawiają się elegancko ubrani naciągacze, chwalący się, że właśnie odkryli nieznany szerzej punkt krawiecki, gdzie za pół darmo można dostać nowy garnitur luksusowej marki czy inne drogie ubranie. Jak w innych krajach, zawsze pytają o kraj pochodzenia i opowiadają o nim różne anegdotki. Wszystko, by zdobyć zaufanie. Gdy już trafisz do wskazanego sklepu i zamówisz swoje ubranie z dostawą do domu, za faktycznie niewielką sumę zamiast Armaniego dostaniesz jakieś szmaty z poliestru.
Tanie kamienie - klienta naciąga się w podobny sposób, jak w przypadku lewego krawca. Różnica polega na tym, że w danym sklepie z kamieniami szlachetnymi oferowane za pół darmo towary to najzwyklejsze podróbki ze szkła albo tworzyw sztucznych.
Dziewczyna dla singla *- młode kobiety zapraszają samotnych mężczyzn do baru i proszą o drinki. Czarują i rozkochują, a gdy przychodzi do płacenia, ulatniają się. A rachunek za kilka napojów jest astronomiczny.
*
Erotyczne show w Patpong
- dzielnica czerwonych latarni Patpong pełna jest kobiet zachęcających mężczyzn do odwiedzenia tego czy innego przybytku prezentacją karty dań z najdzikszymi wybrykami natury seksualnej. Naiwny erotoman może trafić do podejrzanego baru, gdzie będzie musiał w oczekiwaniu na przedstawienie kupować wspomnianej dziewczynie drinki. Show się zaczyna i równie szybko i w nudny sposób kończy, ale wymuszony na kliencie napiwek za to przedstawienie jest sowity. W uiszczeniu opłaty pomogą bramkarze.
Tuk tuk *- przekręt działa na tych samych zasadach, jak z rikszarzami w Wietnamie. Tyle że tutaj pojazd napędza mały hałaśliwy silnik.
*
Latająca kupa
- w Tajlandii tak jak w Indiach też potrafi trafić człowieka latający kał, z tym że będzie to raczej ptasie guano.
Karma dla ptaków - przypadkowy człowiek w popularnym turystycznym miejscu może wmusić ci do ręki torebkę nasion i skłonić do rozrzucenia. Potem zaproponuje kolejne, prosząc już o opłatę. W przypadku odmowy staje się nieprzyjemny.

6/9

Francja

0
0

Fałszywe petycje - "głuche" dzieci zagadują turystów, przekonując, że są z jakiejś organizacji charytatywnej. Próbują wyciągnąć pieniądze albo okraść. Część z nich to sprytni kieszonkowcy.
Złoty pierścionek - cyganka zatrzymuje cię, podając "zgubiony" złoty pierścionek. Nie twój, to może od niej odkupisz? Są tacy, których przekona 18K wygrawerowane na ozdobie.
Głębokie kieszenie Mony Lisy - w Luwrze wszyscy stają koło najbardziej znanego obrazu świata i robią sobie zdjęcia. Idealny moment dla kieszonkowca, a tych w muzeum pełno.
Bransoletka przyjaźni - jak z wszystkimi darmowymi gadżetami, których po nałożeniu na rękę nie da się zdjąć, nigdy nie są darmowe. Zakładają je turystom na siłę kobiety stojące na schodach do Sacre Coeur.
Róże - przekręt działa na podobnej zasadzie, co bransoletka przyjaźni. Wręczane jako symbol przyjaźni od miasta kochającego turystów w chwili próby zwrotu kwiatka okazują się próbą bezczelnego naciągnięcia. Dość oczywiste, ale ludzie dają się nabrać.
Pan Pomocny - to samo co w Maroku czy Indiach, ale we Francji najczęściej przesiadują na stacjach metra.
Zagubieni kieszonkowcy - udają turystów szukających celu grupą, chodząc z mapą przed oczami proszą o pomoc. Pechowiec, który skupi uwagę na ich mapie, straci portfel, komórkę i nerwy.
Trzy karty - każdy dorosły Polak wie. jak to działa, bo przekrętu nauczył go z ekranu Franek Dolas. Jeżeli jesteś zbyt uważny, oszust znajdzie sobie pomocników, którzy rozproszą twoją uwagę.
Nieudolny żongler - ach, sztuczka nie wyszła i pan z piłkami wpada na turystę. Przeprasza, poklepując jedną ręką, a drugą wyciąga portfel.
Na śpiocha - złodzieje udają zmęczonych ludzi przysypiających na fotelach w hali dworca czy w metrze. Usiądź koło takiego śpiocha, a wstaniesz bez dokumentów i pieniędzy.

7/9

Włochy

0
0

Przebite opony - trik znany w całej Europie włoscy oszuści opanowali do perfekcji. Przebijają opony w autach turystów i jadą za swoimi ofiarami tak długo, aż samochód się zatrzyma. Oferując pomoc, okradają. Łatwo ich spotkać na stacjach benzynowych przy autostradach na trasie Neapol - Salerno.
Modowy guru bez wachy - do idącego ulicą turysty może podjechać autem elegancko ubrany człowiek. Zapyta o kierunek do jakiegoś miejsca, rzuci anegdotką i przy okazji napomknie o tym, że jest menedżerem u Armaniego czy Versace. Pochwali się ciuchem z nowej kolekcji, da pomacać. A potem w nagrodę za pokierowanie da jakiś rzekomo cenny przedmiot, np. szal czy torebkę. Na koniec zapyta, czy może prosić o parę euro na paliwo, np. 50. I ludzie, wierząc mu, dają.
Gladiatorzy w Rzymie - władze Rzymu zakazały im urzędowania koło Koloseum, ale cwaniacy naciągający na drogie zdjęcia z facetem w zbroi znajdą sposób, by wrócić. Za jedno zdjęcie taki mięśniak może oczekiwać nawet 10 euro.
Róża/bransoletka/złoty pierścionek *- dokładnie to samo, co we Francji.
*
Lewi przewodnicy
- jak w innych miejscach świata, są tani, niewiele wiedzą, najwyżej jak dotrzeć do sklepu z podróbkami za duże pieniądze. W końcu dostają od nich procent utargu.
Na gołębia - cwaniak na dużym placu łapie za rękę, sypie nasiona i gwiżdże. Wytrenowany gołąb ląduje, a on oferuje się zrobić zdjęcie. Oczywiście nie za darmo.
Dorożkarze - górale z saniami z Podhala czy warszawscy dorożkarze mogliby się od nich uczyć. Za przejazd po starówce każą sobie płacić nawet 100 euro.
Tani telefon - oszustwo popularne ponoć szczególnie w Neapolu. Naciągacz będzie oferował na ulicy kupno nowiutkiej komórki za grosze, bo akurat "spadła z tyłu ciężarówki". Mrugnie porozumiewawczo, a turysta łyknie to jak młody pelikan. Gdzieś w trakcie transakcji podmienione zostaną pudełka i w ręce kupującego trafi jakiś śmieć.

8/9

Hiszpania

0
0

Wjazd na Gibraltar - żeby wjechać samochodem, faktycznie trzeba uiścić opłatę na granicy hiszpańsko-brytyjskiej. Ale cwaniacy ściągają ją nawet od ludzi, którzy chcą zajść tam na piechotę. Będą machać nawet urzędowym identyfikatorem.
Lewy banknot - płacisz za posiłek, a kelner wraca, twierdząc, że twój banknot był fałszywy. Oddaje ci go i pokazuje nawet, po czym to poznać. Sęk w tym, że to on podmienił pieniądze, a prawdziwy trafił do jego kieszeni.
Trzy karty - jak we Francji. Szczególnie dużo cwaniaków jest na Ramblas w Barcelonie.
O mój rozmarynie - cyganki z małymi doniczkami z rozmarynem chodzą między ludźmi, wciskając im do rąk roślinki. Gdy ktoś się zdecyduje, zaciskają mocno dłonie i udają, że wróżą. Jeżeli nie uda się im wymusić pieniędzy za przepowiednię, wykorzystają umiejętności kieszonkowca.
Koń trojański *- jeżeli wsiadasz do autokaru z innymi turystami i jedna z walizek kichnęła, to nie przypadek. W środku siedzi mały złodziej i czeka tylko, by zamknąć go w luku bagażowym. Kradnie co się da i wraca do dziupli.
*
Latająca kupa/fałszywe petycje/zagubieni kieszonkowcy
- ten sam scenariusz co we Francji.

9/9

Turcja

0
0

Może drinka ? - w Azji częściej naciągają młode kobiety, w Turcji działają wygadani i eleganccy mężczyźni. Zaprzyjaźniają się i zaciągają na drinka do baru, z którego łatwo wyjść bez pieniędzy. Albo usnąć i się bez nich obudzić.
Zawyżone ceny i podróbki *- na starówce Stambułu można nieświadomie kupić idealnie podrobione dywany, monety i inne tradycyjne tureckie gadżety. Czasami towar jest prawdziwy, tylko cena, jaką się na nas wymusza, czasem siłą, jest z kosmosu.
*
Pucybut fajtłapa
- mijając takiego ulicznego usługodawcę, czasem możemy trafić na cwaniaka, który upuści nam coś pod nogi. Litościwie podnosimy jego sprzęt, a ten oferuje się za darmo wyczyścić nam buty. Siedząc, zacznie opowiadać ckliwą historię o swoim życiu, próbując naciągnąć na opłatę, lub wmusić dodatkowe usługi, oczywiście już płatne.
*Darmowe leżaki *- jeżeli w kurorcie jakieś leżaki są reklamowane jako darmowe, to pechowiec biorący taki sprzęt ściągnie na siebie armię małych wymuszaczy z naręczami jedzenia, ręczników, kremów do opalania i okularów przeciwsłonecznych.

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić