Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Abramsy dla Polski za 23 mld zł. Niepokojąca opinia generała Różańskiego

2377

Minister obrony Mariusz Błaszczak potwierdził to, o czym nieoficjalnie mówiło się w środowisku wojskowych od co najmniej miesiąca: Polska kupi amerykańskie czołgi M1A2 Abrams. Choć może to być skok technologiczny dla polskiej armii, to były dowódca generalny gen. Mirosław Różański przestrzega przed zbytnim optymizmem. I wskazuje, że z nowym zakupem czeka nas dużo kłopotów.

Abramsy dla Polski za 23 mld zł. Niepokojąca opinia generała Różańskiego
Czołg M1 Abrams na poligonie w Drawsku Pomorskim (PAP)

To już przesądzone: pancerne kolosy z USA trafią do Polski. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podał na wspólnej konferencji z Jarosławem Kaczyńskim szczegóły. Co ten zakup oznacza dla Polski?

Gen. Różański: Czołgi Abrams dla Polski? To skorupy

Pierwsze problemy z zakupem Abramsów sygnalizuje gen. broni Mirosław Różański. W jego ocenie, nie poprawią one sytuacji obronnej kraju. Ekspert stawia co najmniej kilka pytań, które mogą - i powinny - zapalać lampki ostrzegawcze.

Zakup systemu, choćby najlepszego, bez zdolności do jego serwisowania i modernizowania nie zwiększa potencjału obronnego kraju. Abrams to czołg będący w okresie końca cyklu jego wojskowego "życia" - mówi o2.pl gen. broni Mirosław Różański.

Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, to człowiek, który na broni pancernej i dowodzeniu "zjadł zęby". Dowodził 17. Wielkopolską Brygadą Zmechanizowaną i 11. Dywizją Kawalerii Pancernej. Jeszcze kilka lat temu to właśnie ta dywizja miała być naszym odwodem strategicznym w razie agresji na Polskę.

Najważniejsze pytanie brzmi: ile będzie kosztować uzbrojenie i wyposażenie skorup, bo o takich mówimy. To wycofane z armii USA i pozbawione systemów skorupy. Co z amunicją? W Polsce czołgi używają innej amunicji. Co z silnikiem, którego nikt w Polsce nie będzie potrafił serwisować, bo to inna technika? Pancerz i jego technologia budowy są w Polsce nieznane - wylicza Różański.

Jego podsumowanie jest krótkie i mało optymistyczne: to dobry czołg, ale nie na polskie warunki. Zważywszy, że mówi to doświadczony czołgista, były Dowódca Generalny, tych słów nie powinno się puszczać mimo uszu.

Zakup czołgów Abrams dla Polski. Tabelki "świecą na czerwono"

Według eksperta ds. broni pancernej, Bartłomieja Kucharskiego z magazynu "Wojsko i technika", możemy spodziewać się zakupu czterech batalionów, czyli maksymalnie 250 maszyn. Koszt? Oszałamiający, bo całość ma się zamknąć w kwocie ponad 23 mld zł. Co to oznacza?

Na pewno poprawi się sytuacja wojsk pancernych en bloc, o ile będziemy potrafili poprawnie obsługiwać Abramsy. Natomiast wykorzystanie pieniędzy na ich zakup oznacza, że zabraknie ich na coś innego. Mogą to być takie programy jak: Borsuk (nowy bojowy wóz piechoty), Miecznik czyli nowa fregata, nowy program wieży bezzałogowej dla Borsuka i Rosomaka, polskie bezzałogowce itd. Oznacza to, że w warunkach kryzysu pocovidowego polska gospodarka otrzyma mniejszy zastrzyk finansowy na wsparcie naszego przemysłu, a pieniądze te posłużą do poprawy sytuacji przemysłu USA - przekonuje Kucharski w rozmowie z o2.pl.
Może to oznaczać konieczność redukcji załóg niektórych zakładów, a nawet zamknięcie niektórych z nich, takich jak ZM Bumar-Łabędy, OBRUM itd. Odpływ gotówki mogą odczuć też inni producenci, także prywatni. Nie wzrosną również nakłady na prace badawczo-rozwojowe, np. związane z czołgiem produkcji krajowej, a już teraz są one bardzo niskie - dodaje ekspert.

Do czołgów mamy dokupić także wozy wspierające je na polu walki i podczas codziennej eksploatacji: pojazdy zabezpieczenia technicznego, cysterny itd.

Zakup czołgów Abrams dla Polski. Problemy? Cała masa

Należy zaznaczyć, że decydujemy się na zakup czołgu nowoczesnego, dobrze opancerzonego i sprawdzonego w boju, choć nie w wersji, na którą się decydujemy. Nigdy nie walczył on jednak przeciwko równorzędnemu przeciwnikowi, zbliżonemu klasą do swojej.

Ale nowe rozwiązanie to także nowe problemy. A tych, przy zakupie Abramsów, będzie niemało. Pierwszy z nich wywoła już sama masa pojazdu, sięgająca 67 ton w wersji bazowej. W konfiguracji bojowej są to nawet 72 tony.

Już 60-tonowe Leopardy A5 i Leopardy 2PL mają pewne problemy z przekraczaniem mostów stałych. Nośność wielu mostów w Polsce, szczególnie w północno-wschodniej części kraju nie przekracza 15 ton. A większość mostów ciężkich ma nośność maksymalną 60 ton - mówi Kucharski.

Kolejna kwestia to obsługa i eksploatacja. I związane z tym koszty. Nasz rozmówca dodaje, że choć część prac dookoła maszyn będzie prawdopodobnie wykonywana w Polsce, to raczej nie zarobimy na ich modernizacji.

Kolejny problem: niebezpiecznie wydłużony łańcuch dostaw części zamiennych. Te w całości lub niemal w całości będą dostarczane z USA. A to oznacza jedno: będzie drogo. W warunkach potencjalnie wojennych może to skutkować kłopotami z doprowadzeniem wszystkich wozów do pełnej sprawności.

Musimy kupić nowe wyposażenie zakładów obsługi czołgów. Osiągnięcie kompetencji obsługi ich, choćby na niskim poziomie, jest względnie proste, ale kosztowne. Obecnie mamy w Polsce około 800-850 czołgów różnego typu: T-72, PT-91 i Leopardy różnych wersji. Jeśli liczebność czołgów wzrośnie do 1000-1100 sztuk, to jak na standardy NATO będzie to liczebność duża - dodaje Kucharski.

Dochodzi do tego sprawa amunicji. Kucharski mówi, że ta przypuszczalnie będzie wolframowa, co przy krótkiej lufie skutkuje pogorszeniem osiągów. Dla Amerykanów, dysponujących znakomitym rozpoznaniem, wsparciem z powietrza i wsparciem artyleryjskim nie jest to problemem. W warunkach naszego pola walki - może być.

Jeszcze inny problem to wyrobienie w żołnierzach nawyków i zdolności związanych z obsługą nowego rodzaju broni. Formalnie może to potrwać trzy lata, bo tyle wynosi okres certyfikacji jednostki. Okres ten będzie jednak opóźniony, choć - jak zapewniali Błaszczak i Kaczyński - dostawy rozpoczną się w przyszłym roku.

Zakup czołgów Abrams dla Polski. "Jak w trzecim świecie"

Jeśli Abramsy faktycznie trafią do Polski, będziemy użytkować w zasadzie pięć rodzajów wozów bojowych. Na wyposażeniu wciąż mamy stare, poradzieckie T-72, bardziej nowoczesne PT-91 i Leopardy dwóch typów (2A4 modernizowane do wersji Leopard 2PL oraz 2A5).

To sytuacja nienormalna jak na standardy NATO, częściej spotyka się ją w krajach trzeciego świata, np. Korei Północnej - kończy Kucharski.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić