Czterech mężczyzn napadło na Ukraińca. Prokuratura wskazuje motyw
W Częstochowie rozpoczął się proces czterech mężczyzn oskarżonych o napaść na obywatela Ukrainy. Prokuratura wskazuje, że motywem była nienawiść narodowościowa.
Najważniejsze informacje
- Proces dotyczy pobicia obywatela Ukrainy
- Oskarżeni to czterej mieszkańcy Częstochowy z kryminalną przeszłością.
- Prokuratura zarzuca im działanie z nienawiści na tle narodowościowym.
W Częstochowie rozpoczął się proces czterech mężczyzn oskarżonych o brutalne pobicie na Sierhii B., obywatela Ukrainy. Do zdarzenia doszło we wrześniu 2024 r., kiedy to Sierhii został zaproszony do mieszkania jednego z oskarżonych, gdzie doszło do pobicia. Prokuratura twierdzi, że motywem była nienawiść na tle narodowościowym.
Mieszkamy na tym samym osiedlu. Chciałem się tylko z nimi napić, porozmawiać, a skończyłem w szpitalu - powiedział Serhii, cytowany przez "Gazetę Wyborczą.
Sierhii B. opisał, jak podczas spotkania w mieszkaniu jednego z oskarżonych, został zaatakowany. Mężczyźni mieli go bić, kopać, a także ogolić mu połowę włosów i brody. Sierhii twierdzi, że był obrażany i poniżany z powodu swojego pochodzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Senior potrącił pieszą na pasach i odjechał. Tak się tłumaczył
Słyszałem, że jestem ukraińską świnią, żebym spadał na Ukrainę, że Polska jest dla Polaków - cytuje słowa pobitego mężczyzny "Wyborcza".
Prokuratura wskazuje motyw
Oskarżeni to mieszkańcy dzielnicy Podjasnogórskiej w Częstochowie. Wszyscy mają kryminalną przeszłość, a jeden z nich, Marcin R., odbywa obecnie karę więzienia za inne przestępstwo.
Prokurator Andrzej Kuśmierski, specjalizujący się w przestępstwach z nienawiści, przedstawił akt oskarżenia, podkreślając, że napaść była motywowana narodowościowo. Jego zdaniem Serhii został pobity tylko za to, że jest Ukraińcem. Podczas rozprawy oskarżeni umniejszali swoje role w zdarzeniu, zaprzeczając motywom narodowościowym. Jak wskazuje "Wyborcza", oskarżeni nie byli jednak w stanie wyjaśnić, dlaczego dotkliwie pobili 33-latka.
Pod koniec pierwszej rozprawy oskarżeni oraz ich ofiara zgodzili się na mediacje, choć zdaniem prokuratury to tylko sposób na uniknięcie kary. Mediacje mają potrwać miesiąc z możliwością przedłużenia. Jeśli nie przyniosą rezultatu, proces będzie kontynuowany.