"Dziury wielkości pięści". Wstrząsające relacje pacjentek 60-latka
Liposukcja, lifting powiek, "zabiegi" bez badań i bez specjalizacji. Kobiety, które zaufały lekarzowi Maciejowi S., opowiadają o dramatycznych konsekwencjach operacji. Doktor odpiera zarzuty.
W małym gabinecie w Warszawie 60-letni lekarz Maciej S. od lat przyjmował pacjentki, reklamując się jako specjalista od chirurgii plastycznej. "Uwaga!" donosi, że nie ukończył żadnej specjalizacji, a zabiegi wykonywał bez podstawowych badań.
Pani Sylwestra zdecydowała się na liposukcję boków, tułowia i podbródka.
Po zabiegu zaczęły się omdlenia. Byłam bardzo słaba, miałam drgawki, nie byłam w stanie dojść do toalety. Trafiłam do szpitala, gdzie spędziłam pięć tygodni na oczyszczaniu ran. Po cięciu miałam dziury wielkości pięści w swoich bokach - powiedziała w rozmowie z "Uwagą!".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maurycy Popiel o rozbieraniu się przed publicznością. "Mam przesuniętą granicę wstydu, ale pilnuję, żeby..."
Pani Katarzyna poddała się liposukcji brzucha. - Mój brzuch był cały siny i bardzo mnie bolał. Pojawiły się czarne, wielkie bąble. Ból był na tyle nie do zniesienia, że zawieźli mnie do szpitala. Miałam podejrzenie sepsy. Okazało się, że to jest bardzo poważna martwica. Łącznie miałam sześć operacji pod narkozą na przestrzeni dwóch i pół miesiąca. Jestem pocięta jak Frankenstein - zrelacjonowała w rozmowie z reporterami "Uwagi!".
Kobiety twierdzą, że kwalifikacja do zabiegu wyglądała skandalicznie.
W moim przypadku kwalifikacja do zabiegu odbyła się w formie wymiany SMS-ów. Nie miałam wykonanych żadnych badań. Nie pytał mnie w ogóle o mój stan zdrowia. Wywiadu lekarskiego nie było - przekazała pani Katarzyna.
Dziennikarka programu "Uwaga!" sprawdziła procedury. Wystarczyło 10 minut rozmowy przez SMS, aby umówić się na liposukcję już na następny dzień - bez jakichkolwiek badań. Tymczasem specjaliści podkreślają, że przed takim zabiegiem obowiązkowe są badania krwi i układu krzepnięcia.
To istotne, bo w przypadku liposukcji można doprowadzić do skrwawienia pacjenta, czyli dużej utraty krwi, ponieważ powstają duże przestrzenie między tkanką, którą zabieramy - skórą - a mięśniem - tłumaczy dr Aldona Stachura, chirurg plastyczny.
"Po zabiegu czułam bardzo duży ból"
Skutki dramatycznie odczuła także pani Ewa, która zdecydowała się na blefaroplastykę, czyli chirurgiczny lifting powiek.
Po zabiegu czułam bardzo duży ból. Pan doktor podał mi krople, które jak się potem okazało, nie są przeznaczone do zabiegów po blefaroplastyce - wyznała.
Lekarz odpiera zarzuty. - Prawdopodobnie to, co się dzieje, to jest hejt konkurencji, bo nie jestem z Warszawy i robię to dwu-, trzykrotnie taniej niż moja warszawska konkurencja - stwierdził Maciej S. w rozmowie z "Uwagą!". - Mam prawo wykonywania zawodu, niczym nieograniczone i mogę robić wszystkie zabiegi - zaznaczał.
Naczelna Izba Lekarska przyznaje jednak, że luka prawna jest faktem. - Zabiegi medycyny estetycznej czy chirurgii plastycznej, która jest specjalizacją lekarską, tak naprawdę może wykonywać każdy, kto ma prawo wykonywania zawodu w Polsce. Większość specjalizacji nie jest regulowana - podkreśla Jakub Kosikowski.
Dla pacjentek te tłumaczenia to za mało. - Marzę o tym, by go zatrzymać, by nikomu więcej nie stała się krzywda - mówi pani Katarzyna.
Pani Sylwestra złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Dwa lata temu Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała przeciwko lekarzowi akt oskarżenia.