Emocjonalne nagranie męża Beaty Klimek. "Czas to zakończyć"
Jan K., mąż zaginionej Beaty Klimek, opublikował emocjonalne nagranie na YouTube, odpowiadając na spekulacje dotyczące jego osoby.
7 października 2024 roku, około godz. 7:05, Beata Klimek odprowadziła troje dzieci na szkolny autobus. Następnie wróciła po torebkę, by pojechać do pracy, ale do miejsca zatrudnienia (bank w Łobzie) nie dotarła. Telefon wyłączył się około 8:40, a samochód pozostał zaparkowany przed domem.
Jednym z podejrzanych stał się mąż Beaty. Choć śledztwo przeciwko Janowi K. zostało umorzone, sprawa zaginięcia jego żony wciąż pozostaje otwarta. Policja kontynuuje poszukiwania, a rodzina i przyjaciele Beaty liczą, że choć od jej zaginięcia minęło wiele miesięcy, wróci do domu cała i zdrowa.
Jan K. postanowił zabrać głos w sprawie krążących w internecie spekulacji na jego temat. Na kanale "Zabetonowana" w serwisie YouTube opublikowano nagranie, w którym odnosi się do swojego małżeństwa, adopcji dzieci oraz rozstania z nową partnerką, Agnieszką B. - Czas to zakończyć - mówi Jan K. w emocjonalnym wywiadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ofiaromat na Podlasiu. Mieszkańcy podzieleni. "To się nie przyjmie"
Od zaginięcia Beaty Klimek minęło jednak już prawie dziesięć miesięcy, lecz w sprawie wciąż nie ma przełomu.
Jan K. w nagraniu opowiada o wspólnym życiu z Beatą, ich staraniach o dzieci oraz decyzji o adopcji.
Zawsze chcieliśmy, aby nasz dom był wypełniony śmiechem, zabawą. Mimo wielu starań nie dane nam było zostać rodzicami, podjęliśmy więc próby in vitro, które również były nieskuteczne. Nasza rodzina była niepełna. Brakowało do pełni szczęścia tupotu małych nóżek - tłumaczy.
Mąż zaginionej opowiada także o trudach związanych z adopcją trójki dzieci i problemach, które pojawiły się w ich małżeństwie.
Oboje zostaliśmy obdarzeni potrójnym szczęściem, ale i także problemami. Żona Beata przez pięć dni w tygodniu była z dziećmi w domu sama, ja pracowałem poza domem, wracałem w piątek wieczorem, a wyjeżdżałem w niedzielę wieczorem - analizuje Jan K.
Jak tłumaczy, Beata była zmęczona, czasami źle się czuła. W okresie wiosny i jesieni astma dawała znać o sobie.
Ja dawałem z siebie wszystko, jak odpowiedzialny mąż i ojciec, a zabrakło między nami czasu dla nas. Zabrakło czasu na nasze szczere rozmowy, rozwiązywanie problemów - dodaje.
Emocjonalne nagranie męża Beaty Klimek. Przyznaje się do błędu
Potem niespodziewanie Jan K. przyznaje się do błędu, jakim było wejście w związek z Agnieszką B.
Miałem rodzinę, a czułem się samotnie. Myślałem, że jestem tylko do zarabiania pieniędzy. Brakowało mi zwykłego ciepła, zauważenia, małego gestu oraz czułości. Popełniłem błąd, szukając tego poza domem. Przyznaję się do tego, że to był mój błąd. Pokochałem inną kobietę i wyprowadziłem się z domu. Mniej czasu poświęcałem dzieciom. Chciałem to zmienić, chciałem być blisko dzieci, dlatego przyjeżdżałem do rodziców. Jestem krytykowany, oceniany negatywnie, ale nie było to moim celem ranić Beatę, sprawiać jej przykrości - analizuje.
Związek z Agnieszką B. również nie przetrwał próby czasu. Jan K. opowiada o problemach, które pojawiły się w ich relacji, oraz o hejcie, z jakim musieli się zmierzyć. - Na każdym kroku, dzięki youtuberom i ich relacjom, została napędzona mechanika nienawiści, krytyki i braku szacunku wobec nas - twierdzi.
Zaczęły się sytuacje nerwowe w domu, strach przed utratą dopiero co odzyskanego syna, wizyty kuratora, kontrole policji. Wiele miesięcy trudnych sytuacji, oskarżeń, pomówień doprowadziło do tego, że emocjonalnie oddaliliśmy się od siebie - dodaje.
Kilka dni wcześniej milczenie przerwała była partnerka Jana B., która podkreśla, że nie jest już pewna, czy Jan nie jest zamieszany w zaginięcie Beaty.
Na początku mówiłam policji, że dam sobie rękę uciąć, że Janek nie jest w to zamieszany. A teraz, z perspektywy czasu i tego, co wiem, nie jestem pewna na sto procent - wyznała Agnieszka B. w rozmowie z "Kanałem Kryminalnym Ekstra".
Wspomniała również o sytuacji, gdy partner zniknął na trzy dni, nie informując jej o swoim miejscu pobytu. Jedyną osobą, która wiedziała, gdzie jest, był jego ojciec. - Janek i jego ojciec są tacy, że co Janek powie ojcu, to ojciec nie powie innym - mówiła Agnieszka B.
Na koniec Jan K. podkreśla, że zależy mu na dzieciach i będzie o nie walczył. Zwraca się także do Agnieszki B., przypominając jej rzekomą wypowiedź na temat dzieci adopcyjnych. - Ja będę walczył o to, żeby moje dzieci wróciły do domu, do swojego domu - deklaruje.