Gorąco na linii Chiny-Tajwan. Pekin dopuszcza się kolejnej prowokacji
Tsai Ing-wen udała się z wizytą do Stanów Zjednoczonych. Ruch prezydent Tajwanu spotkał się z dezaprobatą Chińczyków, którzy nie przestają rościć sobie praw do tego terytorium. Dokonali prowokacji z wykorzystaniem samolotów wojskowych.
Prezydent Republiki Chińskiej – potocznie nazywanej Tajwanem – zgodnie z harmonogramem miała zobaczyć się z Kevinem McCarthym, czyli przewodniczącym amerykańskiej Izby Reprezentantów.
Spór Chin i Tajwanu. Kolejna prowokacja Pekinu
Według ustaleń Agencji Reutera, Pekin bardzo gwałtownie zareagował na wiadomość o planach spotkania Tsai Ing-wen z Kevinem McCarthym. Pojawiła się nawet groźba, że jeśli się ono odbędzie, zostaną podjęte "zdecydowane środki zaradcze".
Pekin spełnił swoją groźbę, wysyłając dziewięć odrzutowców, by przekroczyły Cieśninę Tajwańską. Ministerstwo Obrony Tajwanu nie zlekceważyło tej prowokacji i wydało oficjalne oświadczenie. Zapowiedziało w nim zebranie odrzutowców oraz okrętów w celu zapewnienia państwu bezpieczeństwa na wypadek ataku Chińczyków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Jak zmieni się lotnicza mapa świata po wojnie w Ukrainie? "Chiny mają szansę stać się jeszcze większym rynkiem"
Rozmieszczenie sił przez komunistyczną armię doprowadziło do celowego napięcia w Cieśninie Tajwańskiej, co nie tylko podważa pokój i stabilność, ale ma także negatywny wpływ na bezpieczeństwo regionalne i rozwój gospodarczy – alarmował Chiu Kuo-cheng, minister obrony Tajwanu, w rozmowie z Agencją Reutera.
Przeczytaj także: Chiny grożą. "Nie damy się zastraszyć"
Jednocześnie Chiu Kuo-cheng podkreślił, że Tajwan nie zamierza poddać się panice. Wręcz przeciwnie, władze postarają się wykorzystać kryzysową sytuację w taki sposób, by zademonstrować odpowiedzialne podejście do polityki międzynarodowej i relacji z Chinami.
Chiny celowo podnoszą napięcia, ale Tajwan zawsze reaguje ostrożnie i spokojnie, aby świat zobaczył, że jest tą odpowiedzialną stroną w relacjach panujących w Cieśninie – podsumował Chiu Kuo-cheng (Agencja Reutera).
Przeczytaj także: Rosjanie przeszli samych siebie. Tak mówią o Chinach