Kard. Dziwisz znalazł list ofiary pedofilii

W ostatnich tygodniach tematem wielu pytań i sporów jest kwestia pedofilii w Kościele. Kard. Dziwisz w 2012 roku miał otrzymać list od ofiary, czego do niedawna jeszcze nie pamiętał. Jak się okazuje, list się znalazł.

dziwiszKard. Dziwisz znalazł rzekomo list od ofiary pedofilii z 2012 roku.
Źródło zdjęć: © PAP

Sprawa miała miejsce w 2012 roku. Janusz Szymik postanowił przekazać list, w którym opisuje swoją tragedię, ks. Isakowicz-Zaleskiemu. Ten z kolei miał przekazać do kard. Dziwiszowi, by ówczesny metropolita krakowski pomógł w przekazaniu go wyższym organom i ruszeniu sprawy.

List z rąk kard. Dziwisza miał trafić do biskupa Rakoczego. Tak się nigdy nie stało, a sam kardynał pytany wielokrotnie o list nie przypominał sobie o jego istnieniu. Jednak z dokumentu wydanego przez Ordo Iuris wynika, że Dziwiszowi udało znaleźć się pismo z zeznaniami ofiary pedofilii.

Sprawie przyjrzał się dr. Michał Skwarzyński, który pracuje na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Zauważa on, że ks.Isakowicz-Zaleski utrzymywał, że przekazał list 21.04.2012, stąd trudności w jego odnalezieniu, bo dokument przekazano 24 kwietnia.

Okazało się więc, że list trafił w ręce duchownego Dziwisza. Choć po latach udało się znaleźć dokument, z relacji Onetu wynika, że dr. Michałowi Skwarzyńskiemu, który broni kard. Dziwisza, nie udało się go zobaczyć.

Dlaczego kardynał nie zawiadomił o przestępstwie? Według dokumentu Ordo Iuris duchowny nie miał wpływu na sprawę. Według prawa obowiązującego w Kościele, jako arcybiskup i tak musiał powiadomić o nadużyciach biskupa, któremu podlega dana parafia, dlatego list miał trafić do b. Rakoczego.

Instytut w dokumencie broniącym kardynała zauważa też inne kruczki prawne. W momencie, gdy metropolitą krakowskim był kard. Dziwisz, zawiadomienie o pedofilii nie było obowiązkiem, dopiero od 13 lipca 2017 każdy, kto ma podejrzenia w tej kwestii lub był jej świadkiem, ma obowiązek zawiadomić o tym odpowiednie służby.

Do tej pory kardynał wszystkiemu zaprzeczał, ale gdy okazało się, że to "ślepa uliczka", zmienił zdanie i odnalazł list, który wręczyłem mu w 2012 r., co na pewno jest dobrą wiadomością dla całej sprawy. Zastanówmy się więc, co w takiej sytuacji zrobiły nasz papież? Czy szukałby kruczków prawnych, czy stanąłbym w prawdzie i chciał wszystko wyjaśnić, biorąc na siebie odpowiedzialność? - odpowiada dla Onetu na zaistniałą sytuacją ks. Isakowicz-Zaleski.

Najnowszy sondaż. Brutalna analiza. "KO nie jest alternatywą"

Wybrane dla Ciebie

"Prawdziwa plaga" w Zakopanem. Alkohol i paliwo kradną najczęściej
"Prawdziwa plaga" w Zakopanem. Alkohol i paliwo kradną najczęściej
"Znowu to samo". Leśnicy załamują ręce
"Znowu to samo". Leśnicy załamują ręce
Sprawa "Skóry" ponownie na wokandzie. Sąd ogłasza uzasadnienie
Sprawa "Skóry" ponownie na wokandzie. Sąd ogłasza uzasadnienie
Rosjanka weszła do Biedronki w Polsce. "Byłam w szoku"
Rosjanka weszła do Biedronki w Polsce. "Byłam w szoku"
W trampkach poszedł w Tatry. "Jednak obuwie ma znaczenie"
W trampkach poszedł w Tatry. "Jednak obuwie ma znaczenie"
Dramatyczna decyzja Brytyjki. "Jeśli to czytasz, zakończyłam podróż"
Dramatyczna decyzja Brytyjki. "Jeśli to czytasz, zakończyłam podróż"
Wrócili do listy Epsteina. Zadają Trumpowi konkretne pytania
Wrócili do listy Epsteina. Zadają Trumpowi konkretne pytania
Zauważyli plamę na dłoni Trumpa. "Lekarze próbują ukryć siniaki"
Zauważyli plamę na dłoni Trumpa. "Lekarze próbują ukryć siniaki"
Niezwykłe odkrycie w Gdańsku. Wieści dotarły za granicę
Niezwykłe odkrycie w Gdańsku. Wieści dotarły za granicę
75-latek podszywał się pod urzędników. Obiecywał pieniądze z Unii Europejskiej
75-latek podszywał się pod urzędników. Obiecywał pieniądze z Unii Europejskiej
Bartosz G. nie chce wracać do Polski. Mocne słowa matki
Bartosz G. nie chce wracać do Polski. Mocne słowa matki
Joanna Kołaczkowska nie żyje. Miała 59 lat
Joanna Kołaczkowska nie żyje. Miała 59 lat