Ksiądz oskarżony o molestowanie pacjentki. Przesłuchano abp Jędraszewskiego
Arcybiskup Marek Jędraszewski został przesłuchany przez prokuraturę w związku ze sprawą duchownego, który miał molestować pacjentkę oddziału paliatywnego - informuje portal tvn24.pl. Krakowska kuria przez cztery lata ukrywała informacje o zachowaniu innego duchownego - Kazimierza K.
Ta historia zszokowała opinię publiczną. Sprawa księdza kapelana Kazimierza K., którego w 2017 roku zastano w dwuznacznej sytuacji, wskazującej na molestowanie seksualne niepełnosprawnej intelektualnie pacjentki w szpitalu w Makowie Podhalańskim, trafiła pod lupę śledczych dopiero w lutym 2021 roku.
Zanim jednak do tego doszło, kuria wiedząc o czynie księdza praktycznie od samego początku, nie zawiadomiła prokuratury. Ponadto, ksiądz Kazimierz K. został jeszcze w tym samym roku przeniesiony ze swojej ówczesnej parafii do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bachowicach pod Wadowicami.
Przypomnijmy, że jedna z pacjentek prawie po każdej wizycie duchownego była pobudzona. Twierdziła też, że odwiedzał ją szatan. To zaniepokoiło personel oddziału, który zaczął uważniej przyglądać się duchownemu i w końcu przyłapał go na obmacywaniu półprzytomnej staruszki.
O sprawie zrobiło się ponownie głośno w ostatnich dniach. Według informacji dziennikarzy TVN24, do przesłuchania abp. Marka Jędraszewskiego miało dojść już w piątek 9 września, ale dopiero teraz udało się to ustalić stacji. Co ciekawe, Arcybiskup nie został jednak wezwany do siedziby krakowskiej prokuratury okręgowej. To prowadzący sprawę śledczy wraz z asystentką pojechał do siedziby metropolity przy ulicy Franciszkańskiej 3 w Krakowie.
Śledztwo w sprawie molestowania prowadziła prokuratura z Suchej Beskidzkiej, ale kwestia możliwego popełnienia przestępstwa przez metropolitę (art. 240 Kodeksu karnego, "karalne niezawiadomienie o przestępstwie") została wyłączona do odrębnego śledztwa i przekazana do prokuratury w Krakowie.
Co grozi księdzu?
W sierpniu ksiądz usłyszał zarzut molestowania seksualnego. Po tym, jak akt oskarżenia wobec Kazimierza K. trafił do sądu, nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Duchownemu grozi do ośmiu lat więzienia.