Leśnik był wściekły ws. samosiewu. Aż chwycił za telefon
Coraz częściej w polskich lasach pojawiają się ręcznie budowane szałasy, które – choć wyglądają niegroźnie – bywają rezultatem niszczenia młodych drzew. Dla spacerowiczów to chwilowa rozrywka lub pamiątka po wspólnej wyprawie. Dla lasu – uszkodzenie, które może determinować jego przyszłość.
Wędrówka po lesie zwykle rodzi potrzebę kontaktu z naturą, wolności i oddechu od codziennego tempa. Nic więc dziwnego, że niektóre osoby próbują ten czas utrwalić poprzez budowę niewielkiego leśnego schronienia.
Szałas to romantyczny, wręcz pierwotny pomysł — daje wrażenie, że w kilka chwil można stać się częścią natury. Problem zaczyna się wtedy, gdy jego budowa odbywa się kosztem żywych drzew.
W przypadku udokumentowanym przez Nadleśnictwo Chojnów w mediach społecznościowych, do stworzenia szałasu wykorzystano odcięte wierzchołki młodych sosen.
Sceny w Zakopanem. Tłum przed kościołem. "Ręce opadają"
Dla laika to jedynie gałąź. Dla drzewa — aparat wzrostu, którego utrata oznacza trwałe kalectwo. Sosna pozbawiona wierzchołka traci naturalny tor wzrostu. Zaczyna wypuszczać nowe przewodniki boczne, skrzywia się, zatrzymuje rozwój i staje się bardziej podatna na choroby. Rana w miejscu cięcia to nie tylko uszkodzenie struktury - to otwarcie drogi dla pasożytów i grzybów, które w środowisku leśnym krążą nieustannie.
Najbardziej wartościowe z punktu widzenia ekosystemu są te drzewa, które wyrosły same. Samosiew, choć bywa traktowany jako zbędny odrost, jest w rzeczywistości naturalnym wynikiem równowagi, selekcji i adaptacji.
Zamiast wykorzystać gotowe gałęzie z zielonym igliwiem, które leżały kilkanaście metrów dalej po ubiegłorocznej pielęgnacji, ktoś pościnał wierzchołki młodych sosen. Sosen z samosiewu — czyli najbardziej wartościowego, naturalnego młodego pokolenia lasu. Bo z ziemi trzeba by było je podnieść, a z młodej sosny można uciąć "na stojąco" - podkreśla nadleśnictwo na Facebooku.
Z czego biorą się problemy?
Problem nie wynika ze złej woli spacerowiczów, lecz z braku świadomości. Wystarczy chwila refleksji, aby uniknąć szkody. Drzewo potrzebuje dziesiątek lat, by osiągnąć rozmiar, na którym potrafimy zawiesić wzrok. Uciąć je można w kilka sekund. Różnica między tymi dwiema perspektywami to różnica, którą warto zrozumieć.
Las jest wspólną przestrzenią, ale nie miejscem bez zasad. Każdy gest ma tam znaczenie. A to, co dla nas jest chwilą zabawy, dla przyrody może być początkiem procesu, którego konsekwencje wyjdą na światło dzienne dopiero za lata.