Aleksander Sławiński| 
aktualizacja 

Łukasz Szumowski: Gdybyśmy nie badali górników mieli byśmy spadek

54

W Polsce od kilku dni bardzo szybko wzrasta liczba nowych przypadków - trzy dni z rzędu było ich ponad 500, a w poniedziałek rekordowe 599. Zapytany o to minister zdrowia, Łukasz Szumowski, zdawał się posługiwać dość pokrętną logiką.

Łukasz Szumowski: Gdybyśmy nie badali górników mieli byśmy spadek
Łukasz Szumowski na konferencji, podczas której ogłoszono tymczasowe zamknięcie 12 kopalń na Górnym Śląsku (PAP, PAP/Wojciech Olkuśnik)

Minister zdrowia, Łukasz Szumowski we wtorek rano był gościem radia RMF FM. Prowadzący program zadał mu pytanie o ponowny wzrost dziennej liczby zachorowań na terenie kraju.

Szef resortu jest jednak dobrej myśli, ponieważ poza Śląskiem liczba przypadków nie jest dużo większa niż wcześniej. Rekordy na Górnym Śląsku związane są zaś z tym, że "w sposób bezprecedensowy w Europie" dokonano testów na załogach całych wielkich zakładów pracy, jakimi są kopalnie.

Jest to rodzaj badania przesiewowego - on nie wynika z kontaktów, nie wynika z informacji sanepidu, natomiast dzięki temu Śląsk jako w ogóle region tak naprawdę jest w taki sam sposób wolny czy też zajęty przez wirusa, jak inne województwa. W kopalniach na pewno jest bardzo dużo wzajemnych zakażeń - mówił Szumowski na antenie rozgłośni dodając, że " Gdybyśmy nie wymazywali wszystkich górników, to mielibyśmy ewidentnie spadki. Tutaj zadziałaliśmy bardzo prewencyjnie"

Minister Zdrowia tłumaczył więc niepokojącą liczbę nowych przypadków tym, że w jednym regionie zaczęto robić testy na dużą skalę. Na jego słowa zareagował prowadzący program, Robert Mazurek:

Panie ministrze, ale co to jest za argument Gdybyśmy nie mierzyli ludziom temperatury, to byśmy nie wiedzieli, że są chorzy? - pytał dziennikarz RMF FM

Zapytany przez prowadzącego o liczbę nowych przypadków poza Śląskiem, która wyniosła 273, minister odpowiedział, że "to nie tak źle, jak gdyby było 600", zaznaczając, że w niektórych województwach nie odnotowuje się nowych przypadków. Z drugiej strony nie tylko na Śląsku, ale również Mazowszu czy Małopolsce ostatnie dni przyniosły znaczny wzrost infekcji.

Czytaj także:

Powrót obostrzeń w Polsce?

Liczba testów przeprowadzanych na terenie Polski jest wciąż niska w skali Europy. Na milion mieszkańców przeprowadzono u nas ponad 28 tysięcy badań, czyli mniej nie tylko niż w większości państw Zachodu, ale również mniej niż w Serbii, na Białorusi oraz znacznie mniej niż w Rosji.

Z drugiej strony bardzo niewiele testów zrobiono też w zamożnej Holandii oraz Szwecji. Niemniej fakt, że pierwsze poważne badanie przesiewowe pokazało tak dużą ilość przypadków może budzić zaniepokojenie, jak będzie na innych obszarach.

Szumowski potwierdził również, że w Polsce mamy do czynienia z dwoma kolejnymi ogniskami zachorowań, m.in. w szpitalu w Sieradzu, gdzie prezydent miasta zdecydował o przywróceniu niektórych obostrzeń. Dodał, że należy spodziewać się, że w innych dużych zakładach pracy w pewnym momencie również może wybuchnąć epidemia.

Szef resortu stwierdził też, że rozważa się powrót do niektórych ograniczeń, ponieważ "Polacy zapomnieli, że mamy epidemię". Dodał jednak, że o zamrożeniu gospodarki podobnym do kwietniowego nie może być mowy - zapaść ekonomiczna i bezrobocie mogą bowiem być równie niebezpieczne dla zdrowia co kontrolowany wirus

Zobacz także: Koronawirus na Śląsku. "Jesteśmy najlepiej zdiagnozowanym regionem"

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić