Policjanci z białostockiej patrolówki dostali zgłoszenie o dwóch kobietach, które po kweście nie zwróciły terminala płatniczego.
Na miejscu mundurowi zastali zgłaszającą, która powiedziała, że dwa dni wcześniej kobiety na podstawie umowy, miały kwestować jako wolontariuszki na rzecz fundacji.
Zostały im wydane kosze z opłatkami, puszki do zbierania pieniędzy i terminal płatniczy. Po zakończonej kweście miały zwrócić powierzone im rzeczy. Tego dnia wyłączyły telefony i nie pojawiły się w umówionym miejscu - relacjonuje KMP Białystok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wartość strat oszacowano na 1700 złotych. Kobiety zostały odnalezione w jednej z białostockich noclegowni. Okazały się nimi 47-latka i jej 23-letnia córka.
Zaskoczone obecnością policjantów przyznały się, że schowały terminal za sklepem spożywczym. Tam policjanci znaleźli schowany terminal. Kobiety zostały zatrzymane i trafiły do policyjnego aresztu. Każda z nich usłyszała zarzut oszustwa. Grozi im kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Białostocka policja po raz kolejny ostrzega przed oszustami, którzy podają się za pracowników banku. Ostatnio tym sposobem niemal 18 tysięcy złotych straciła białostocka seniorka.
Do 69-letniej białostoczanki zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszała męski głos. Dzwoniący przedstawił się jako pracownik służby bezpieczeństwa banku. Powiedział, że z jej konta ktoś pobiera pieniądze. Chcąc chronić swoje oszczędności, kobieta musiała zgodnie z poleceniem, podać dzwoniącemu mężczyźnie kody blik. Oszust zapewnił seniorkę, że wszystkie pieniądze następnego dnia zostaną zwrócone.
Kobieta uwierzyła mężczyźnie i podała oszustowi kody blik, łącznie na kwotę blisko 18 tysięcy złotych. Następnego dnia, gdy pieniądze nie wróciły na jej konto, zadzwoniła do banku. Pracownik uświadomił ją, że padła ofiarą oszustwa. Wówczas powiadomiła policjantów.