Mrok w Starej Wsi. Zbrodnia Tadeusza Dudy, która zmieniła wszystko
Stara Wieś w powiecie limanowskim na zawsze pozostanie naznaczona dramatycznymi wydarzeniami z 27 czerwca. Tego dnia Tadeusz Duda zastrzelił swoją córkę i jej męża. - Mało kto chce rozmawiać. Sąsiedzi milczą, jakby tematu nie było - mówi jedna z mieszkanek dla "Faktu".
Do zbrodni w Starej Wsi doszło w piątek 27 czerwca rano. Według ustaleń śledczych, 57-letni Tadeusz Duda najpierw postrzelił swoją teściową, która w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Następnie zastrzelił swoją 26-letnią córkę i 31-letniego zięcia. Po dokonaniu zbrodni zbiegł do pobliskiego lasu.
Przez kilka dni trwała zakrojona na szeroką skalę obława z udziałem m.in. kontrterrorystów. Użyto też specjalistycznego sprzętu: dronów, helikopterów, a także wojskowego bezzałogowca Bayraktara.
Ostatecznie policjanci znaleźli ciało Dudy ok. kilkunastu metrów od drogi powiatowej pomiędzy Limanową a Kamienicą. Miał ranę postrzałową głowy. Obok leżała broń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy kochają ten kierunek. Ekspertka radzi, jak wydać mniej na wakacje
Od zbrodni minęło już kilka tygodni, jednak w dalszym ciągu mieszkańcy wsi są wstrząśnięci.
Nie ma już mojej wnuczki i jej męża... moje serce bardzo krwawi i rozpadło się na wiele kawałków - mówiła pani Elżbieta, teściowa Tadeusza Dudy. -Z ludźmi można się dogadać, ale z nim nigdy nie było to możliwe - zauważa gazeta.
Jak podaje "Fakt", ludzie mówią, że od czasu jak się dowiedzieli, że Tadeusz Duda odebrał sobie życie, spokój we wsi nastał.
Zawsze z nim było coś nie tak. Jeszcze jak był kawalerem, grał na akordeonie, to już źle mu z oczu patrzyło. Do ludzi źle się odnosił, za kołnierz nie wylewał i to go zgubiło - dodaje starsza pani.
Choć do wsi powoli wraca codzienność, wspomnienie dramatu nie pozwala mówić o prawdziwym spokoju. - Jak patrzę na ten dom, to jeszcze się boję, że on znowu wyjdzie na balkon i zacznie krzyczeć, tak jak zawsze wyzywał teściów - przyznaje pani Kundegunda.
Mieszkańcy wciąż odczuwają strach i ból. - Mało kto chce rozmawiać. Sąsiedzi milczą, jakby tematu nie było - mówi jedna z mieszkanek. Polusia, roczna córeczka zamordowanej pary, ma się wychowywać w rodzinie jej zabitego ojca. Sąd postanowił, że brat ma przejąć opiekę.
Śledczy odnaleźli wszystkie sztuki broni należące do Dudy. - 1 lipca znaleziono pierwszą broń, z której sprawca popełnił samobójstwo. Drugą znaleziono w lipcu, ale nie została użyta jako narzędzie zbrodni. Trzecią broń, długą, znaleziono w lesie, na przełomie lipca i sierpnia, to narzędzie, z którego sprawca strzelał do swojej rodziny -mówi prokurator Justyna Rataj-Mykietyn z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Śledczy przesłuchali już większość świadków. - Mamy opinię dotyczącą śmierci sprawcy. To był jeden strzał oddany w okolicy prawej skroni. Przyczyną śmierci były rozległe obrażenia mózgowia spowodowane wystrzałem. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna popełnił samobójstwo - dodaje prokurator Rataj-Mykietyn. Jeśli potwierdzi się, że Duda działał sam, śledztwo zostanie umorzone.