Od miesiąca szukają promieniotwórczego defektoskopu. Co udało się ustalić?

4

Miesiąc temu gruchnęła wieść, że z placu budowy w krakowskiej Nowej Hucie zniknął defektoskop - urządzenie zawierające materiał promieniotwórczy. Policjanci robią, co mogą, żeby odnaleźć niebezpieczny sprzęt, ale postępów w sprawie brak. – Poszukiwania trwają – przyznaje Piotr Szpiech, rzecznik krakowskiej policji.

Od miesiąca szukają promieniotwórczego defektoskopu. Co udało się ustalić?
W Krakowie od miesiąca trwają poszukiwania defektoskopu (MAŁOPOLSKI URZĄD WOJEWÓDZKI W KRAKOWIE, Pixabay)

Ta informacja wywołała niemałą sensację. W nocy z 21 na 22 marca firma, która prowadzi roboty budowlane w krakowskiej Nowej Hucie, zarejestrowała zniknięcie defektoskopu - urządzenia wykorzystywanego do wykrywania ubytków w nawierzchni dróg.

Nie chodzi tu o zaginięcie zwykłego sprzętu. Defektoskop zawiera promieniotwórczy selen i stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi.

Urządzenie nie jest małe, waży ok. 6-8 kg, ma około 30 cm długości, 20 cm wysokości i 15 cm szerokości. Mimo to poszukiwania idą jak po grudzie. O postępach w sprawie, a raczej - ich braku, informuje "Gazeta Krakowska".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Śmiercionośna powódź w Telewizji WP PN 06.05. 20:05

Co się stało z defektoskopem? Fałszywe tropy

Krakowscy śledczy od początku brali pod uwagę różne scenariusze. Podjęto zakrojone na szeroką skalę działania. Przesłuchano świadków, przeszukano skupy złomu w Krakowie i pod miastem, przejrzano też monitoring pojazdów komunikacji miejskiej. Do miasta sprowadzono również pojazd Państwowej Agencji Atomistyki ze specjalistycznym sprzętem, który miał pomóc w poszukiwaniach. Po defektoskopie wciąż nie ma ani śladu.

Nie pomógł nawet fakt, że firma, do której należy urządzenie, wyznaczyła za jego znalezienie (lub przyczynienie się do znalezienia) nagrodę w wysokości 5 000 zł.

Dostaliśmy trzy informacje o miejscu, gdzie mógł znajdować się defektoskop. Jednym z nich była budowa w okolicy al. 29 Listopada. Jeden z pracowników twierdził, że na terenie budowy znajduje się urządzenie przypominające to, które widział w mediach. Okazało się jednak, że to nie był defektoskop. Podobnie w dwóch kolejnych przypadkach - mówi "Gazecie Krakowskiej" Piotr Szpiech.

W związku z zaginięciem urządzenia zatrzymany został 33-letni pracownik firmy, któremu zarzucono nieodpowiedni nadzór nad sprzętem.

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić