Okradają starszych ludzi. Policja jest bezradna
Podając się za pracownice zarządu budynku, dwie kobiety systematycznie okradają starsze osoby z osiedla. Gdy syn jednej z ofiar, były policjant, przekazuje śledczym przekonujące dowody, wydaje się, że sprawa ma prosty finał. Dlaczego jednak prokuratorskie postępowanie zostało nagle zawieszone? Sprawą zajęła się TVN Uwaga.
Pod koniec lipca w Warszawie doszło do zuchwałej kradzieży. Dwie kobiety pojawiły się pod jednym z bloków na Woli, nieświadome, że wybierają mieszkanie matki byłego funkcjonariusza stołecznej komendy. Kobiety podszywając się pod pracowników administracji, weszły do mieszkania.
Brunetka zadzwoniła do mieszkania mojej mamy i przedstawia się jako pracownik administracji - opowiada dla TVN Uwaga Andrzej Mroczek, syn okradzionej kobiety. Druga kobieta czekała na zewnątrz. Jak się okazało czekała na informację od tej, co była w środku, czy ona też może tam wejść - dodaje.
Po krótkiej rozmowie, do mieszkania weszła pierwsza z kobiet, podczas gdy druga czekała na zewnątrz, gotowa na sygnał do wejścia. Dzięki odwróceniu uwagi właścicielki, obie kobiety przeszukały mieszkanie w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów.
Zaatakował o północy. Policja publikuje wizerunek
Poszłyśmy do łazienki. Wtedy poprosiła, żebym lała wodę z prysznica. Żeby robić to i z góry, i z dołu. Żebym nie martwiła się o rachunki, bo administracja mi zwróci. Sama powiedziała, że pójdzie zobaczyć zlew w kuchni - opowiada okradziona kobieta.
Kobiety opuściły mieszkanie zanim właścicielka zorientowała się, że została okradziona. Po zniknięciu kobiet, kiedy do mieszkania przyszedł listonosz z emeryturą, odkryła, że skradziono jej oszczędności.
Odebrałam emeryturę i poszłam ją schować. Otworzyłam szafkę i zobaczyłam, że wszystko tam jest zrujnowane. Okazało się, że nie ma koperty, w której miałam oszczędności. Z nerwów pieniądze od listonosza upadły mi na podłogę. Nogi mi zadrżały (...) To było 5 tys. zł. Odkładałam je na urlop, ale jak mi ukradli, to już nigdzie nie pojechałam - dodaje poszkodowana kobieta.
Okradają starszych ludzi. Co zrobiła policja?
Pomimo szybkiego działania syna, który przeanalizował nagrania z monitoringu i zabezpieczył miejsce pozostawionych śladów, policja nie przeprowadziła oględzin w miejscu przestępstwa.
Nikt nie przeprowadził żadnych oględzin w miejscu przestępstwa. Do dziś nie przeprowadzono takich oględzin - zaznacza Andrzej Mroczek.
Choć nagrania z monitoringu pokazują twarze sprawczyń, dochodzenie zostało umorzone półtora miesiąca po zdarzeniu.
Policja nie wykonała żadnych czynności z tym konkretnym przestępstwem na miejscu dokonania przestępstwa - podkreśla Mroczek.
Rzeczniczka komendy, nadkom. Marta Sulowska, stwierdziła, że w sprawie stworzono materiał dowodowy, ale policjanci nie zdecydowali się na publikację wizerunków podejrzanych.
Policjanci nie odpuszczają takich spraw i nie odkładają ich na półkę. Pomimo formalnego zakończenia postępowania policjanci dalej prowadzili czynności operacyjno-wykrywcze i doprowadzili do pozyskania nowych informacji - podkreśla nadkom. Marta Sulowska.
Podjęte działania nie przyniosły jednak oczekiwanego rezultatu, a poszkodowana kobieta nadal czeka na sprawiedliwość, podczas gdy przestępcy pozostają na wolności.