Pamiętacie księdza Natanka? Niebywałe, jak odprawia kolędę

78

Suspendowany Piotr Natanek "kolęduje" u wiernych, ale robi to w nietypowy sposób. Jak twierdzi, "duchowo nawiedza domy". Przekonuje przy tym, że może to robić dzięki szczególnemu błogosławieństwu otrzymanemu od Pana Boga. "Ponosi mnie duch. Idę odwiedzić 318 moich słuchaczy i parafian" — oznajmił ks. Natanek w niedzielę, 7 stycznia.

Pamiętacie księdza Natanka? Niebywałe, jak odprawia kolędę
Ks. Natanek wybrał się na "wirtualną kolędę" (AHAEL, YouTube)

Głównym zadaniem wizyty duszpasterskiej jest pobłogosławienie domu, a także poznanie wiernych przez księży, którzy posługują w danej parafii. W Kodeksie Prawa Kanonicznego wspomniano, że ksiądz powinien "nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza w niepokojach i smutku, oraz umacniając ich w Panu, jak również – jeśli w czymś nie domagają – roztropnie ich korygując".

Sęk w tym, że teoria często rozmija się z praktyką, co powoduje, że wielu wiernych rezygnuje z tradycyjnego przyjmowania księdza. Formułę wizyt duszpasterskich zmieniła też pandemia koronawirusa. W tym czasie niektóre parafie w ogóle zrezygnowały z tradycyjnych odwiedzin, inne wprowadziły "kolędę na życzenie".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: PiS chce ponownych wyborów? Zdecydowana odpowiedź eksperta

O krok dalej poszedł Piotr Natanek, suspendowany kapłan z Grzechyni w Małopolsce. Ten oznajmił, że — zamiast osobiście odwiedzać wiernych — będzie ich "nawiedzał duchowo". Nietypowej "kolędzie" przyjrzała się "Gazeta Krakowska".

Kolęda według ks. Natanka

Natanek "kolędował" u wiernych w niedzielę, 7 stycznia. Nie musiał się przy tym za bardzo wysilać, bo ograniczył się do wirtualnego odwiedzania domów. W takiej sytuacji raczej trudno mówić o "uczestniczeniu w troskach wiernych", czy też "umacnianiu ich w Panu". Ale kontrowersyjny kapłan twierdzi, że sam Bóg "poustawiał mu system pracy" i obdarzył go szczególnym błogosławieństwem "duchowego nawiedzania domów".

"Ponosi mnie duch. Idę odwiedzić 318 moich słuchaczy i parafian" - oświadczył cytowany przez "Gazetę Krakowską" duchowny podczas transmitowanej przez internet "kolędy".

Idę po kolędzie, pukam do waszych domów. Stoicie już na zewnątrz, tulę każdego z was - mówił ks. Natanek.

Potem dodał jeszcze m.in.: "Uwalniam wasz dom, wszystkie wasze rzeczy, ciuchy, telewizory, pralki od wszelkiego badziewia [...] Maski, drzewka szczęścia, lalka Barbie trzeba spalić" (ponoć w przeszłości podczas "wirtualnej kolędy" lalka należąca do pewnego dziecka "zaczęła mówić piekielnym głosem").

318 słuchaczy i parafian wspomnianych przez kapłana, to wierni z całej Polski oraz z zagranicy. Podczas nietypowej, trwającej ponad dwie godziny "wizyty duszpasterskiej", ks. Natanek odczytał ich nazwiska. Przy okazji wspomniał, że "staje się coraz mniej popularny", bo w ubiegłym roku o "kolędę" poprosiło go 528 osób.

Wygląda na to, że chodzi o coś więcej, niż popularność. Suspendowany ksiądz chętnie mówi o pieniądzach, otwarcie chwali hojnych wiernych i gani tych, którzy — w jego ocenie — są zbyt skąpi. Podkreśla przy tym, że ma ogromne potrzeby, ponieważ rozbudowuje Pustelnię Niepokalanów.

Przypomnijmy: kard. Stanisław Dziwisz nakazał Natankowi zakończenie posługi duszpasterskiej w pustelni, zabronił mu też publicznych wystąpień. A ponieważ niepokorny kapłan nie posłuchał, w 2011 r. nałożono na niego karę suspensy - zakazano mu odprawiania mszy i udzielania sakramentów. Po tych wydarzeniach kapłan na stałe osiadł w Pustelni Niepokalanów - ośrodka rekolekcyjnego założonego w Grzechyni.

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić