Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Pentagon jeszcze nie potwierdził. Ale już wiedzą. JDAM-ER dla Ukrainy

Przy okazji wizyty prezydenta Joe Bidena w Ukrainie i Polsce "Bloomberg" przekazał, że USA dostarczą Ukrainie bomby JDAM-ER. To broń precyzyjnego rażenia. - Ukraińcy będą mieli w ręku mocne narzędzie - komentuje dla o2.pl publicysta "Nowej Techniki Wojskowej" Dawid Kamizela.

Pentagon jeszcze nie potwierdził. Ale już wiedzą. JDAM-ER dla Ukrainy
USA mają przekazać Ukrainie pociski JDAM-ER (Getty Images)

Joe Biden odwiedził w tym tygodniu najpierw Kijów, a potem Warszawę. Podczas pobytu na Starym Kontynencie ogłosił nowy pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy. Jest on warty 460 milionów dolarów i w ramach tego pakietu Ukraina otrzyma m.in. pociski do systemów HIMARS i artylerii kalibru 155 i 120 mm.

Kraj Wołodymyra Zełenskiego dostanie coś jeszcze - kierowane przy pomocy systemu GPS bomby JDAM w wersji ER. To bomby lotnicze, które - dzięki specjalnej konstrukcji - mają zwiększony zasięg.

Bomby - czy raczej zestawy konwersyjne - produkowane są przez koncern Boeing. Koncern, jak podaje "Bloomberg", powołując się na swoje źródła w departamencie obrony USA, dostał kontrakt na dostawę uzbrojenia tego rodzaju. Kontrakt niemały, bo wartości 40,5 mln dolarów. Pentagon jak na razie nie potwierdził doniesień "Bloomberga".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pomoc USA to przełom? Generał Bieniek wyjaśnia

Z uwagi, że JADM-ER ma zasięg wynoszący ok. 70 km, a Zachód nadal waha się w sprawie przekazania Ukrainie broni większego zasięgu, może to być próba kompromisu. Obecnie strona ukraińska używa m.in. wyrzutni pocisków rakietowych HIMARS. Ich zasięg jest jednak stosunkowo krótki - w teorii do nieco ponad 80 km. Ogranicza to ich możliwości.

Ukraińcy tymczasem pokazali, że mają kolejnego asa w rękawie. We wtorek ostrzelany został będący pod okupacją rosyjską Mariupol. W mediach pojawiły się doniesienia, że armia ukraińska mogła sięgnąć po system GL-SDB. To specyficzny rodzaj uzbrojenia, którego zasadę działania można najlepiej opisać jako "wystrzeliwana z ziemi bomba".

GL-SDB to produkowana przez szwedzko-amerykańskie konsorcjum bomba szybująca, wynoszona do góry przez napęd rakietowy. Z uwagi na zastosowaną w jej konstrukcji, specjalną technologię ruchomych skrzydeł, bomba może wykonywać lot szybowy. Zwiększa to jej zasięg (nawet do ok. 150), a wystrzelenie jej z ziemi zmniejsza możliwości wykrycia.

Wróćmy jednak do systemu JDAM. System ten może być montowany na bombach o masie od 200 do nawet 900 kg. Istotnym jest, że będą mogły być używane przez samoloty poradzieckiej konstrukcji. Jest to o tyle istotne, że Ukraina używa jak dotąd tylko takich maszyn, mimo że temat przekazania maszyn produkcji zachodniej wciąż jest otwarty.

Jak to działa?

System czy raczej rodzina bomb JDAM wywodzi się ze zwykłych bomb grawitacyjnych. Amerykanie chcieli, by były bardziej precyzyjne, więc dodali do nich systemy GPS i nawigację inercyjną. To rozwiązanie się sprawdziło. Po zakup tego uzbrojenia zaczęły się chętnie zgłaszać inne kraje. Także ze względu za stosunkowo niską cenę.

Trzeba pamiętać, że to nie jest produkowane od zera. Mówiąc w uproszczeniu, do znanych "głupich" bomb grawitacyjnych dodaje się pewne elementy, takie jak stateczniki i system nawigacji - i w zasadzie gotowe. Problemem, który zawsze występował, był - wynikający z kinetyki ruchu - zasięg. Trafienie precyzyjne było zaletą, ale pozostawała sprawa zasięgu. Mając to, co było - znowu mówię w uproszczeniu - postanowiono więc dodać do nich skrzydła - tłumaczy w rozmowie z o2.pl publicysta "Nowej Techniki Wojskowej" Dawid Kamizela.

Przypomina, że JDAM to nie jedna bomba, a cała rodzina bomb o różnym wagomiarze i zastosowaniu. W przypadku bomby JDAM-ER zmieniona została konstrukcja skrzydeł. Zachowuje jednak wstrzemięźliwość w kwestii jej zasięgu, ponieważ zależy on od wielu kwestii, takich jak pułap samolotu-nosiciela czy prędkość.

Różnica po wprowadzeniu będzie taka, że ukraińscy piloci, którzy często latają nisko ze względu na obronę przeciwlotniczą (OPL) i systemy radarowe Rosjan, będą mogli nadal latać nisko, ale w odpowiednim momencie zwiększą pułap, odpalą bombę, która rozłoży skrzydła, przeleci określony dystans i porazi cel. Raczej stacjonarny - mówi Kamizela.

Co da to Ukraińcom?

Mówiąc w skrócie: operując nad własnym terytorium, będąc poza zasięgiem rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej, Ukraińcy będą mogli bardzo precyzyjnie bombardować cele. Przynajmniej te, których namiary można wskazać przy pomocy systemu GPS, ponieważ nie ma wiadomości, by bomby rodziny JDAM były naprowadzane laserowo. A ponieważ najcięższy wariant bomby JDAM to ponad 900 kg, siła uderzenia będzie duża.

Czy to jest game changer? Nie wydaje mi się. Da to ukraińskiemu lotnictwu większą elastyczność, na pewno pozwoli na większą skuteczność. W połączeniu z pociskami AGM-88 HARM, służącymi do niszczenia techniki radarowej, Ukraińcy będą mieli w ręku mocne narzędzie. W określonych warunkach może im to pozwolić na mocne wsparcie własnych oddziałów. Nie da się wykluczyć, że fantazja pozwoli im na wdarcie się za linie rosyjskiej obrony i niszczenie składów lub magazynów - podsumowuje Dawid Kamizela.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić