Pokazał nagranie z warszawskiej Pragi. W sieci zawrzało
Na warszawskich ulicach doszło do groźnej sytuacji. Jak widzimy na nagraniu kanału "Stop Cham", kierowca toyoty nie tylko zajeżdżał drogę, ale też groził przemocą innemu uczestnikowi ruchu. Nagranie z incydentu wywołało burzliwą dyskusję.
Kanał Stop Cham od lat dokumentuje niebezpieczne i agresywne zachowania na polskich drogach. Każdy film publikowany na kanale staje się pretekstem do publicznej debaty o kulturze jazdy, przestrzeganiu przepisów i granicach tolerancji wobec chamstwa za kierownicą.
W jednym z najnowszych materiałów, zarejestrowanym 12 czerwca, pokazano groźną sytuację, do której doszło na warszawskiej Pradze. Kierowca jadący ul. Świętych Cyryla i Metodego ustawił się do jazdy obok innego auta – zgodnie z nieformalną praktyką obowiązującą w tym miejscu, gdzie dwa pasy ruchu często funkcjonują równolegle, umożliwiając jazdę "na suwak". Niestety, nie wszyscy akceptują ten sposób poruszania się.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wjechał na czerwonym. Poszkodowany miał zakaz sądowy
Kierowca toyoty zareagował agresywnie – ruszył gwałtownie, zajeżdżając drogę autorowi nagrania. W nerwach doszło do wymiany obraźliwych gestów. Na tym jednak się nie skończyło. Mężczyzna z toyoty zaczął śledzić drugiego kierowcę, przecinając pasy i stwarzając realne zagrożenie na drodze. Jak napisał autor nagrania, gdy obaj zatrzymali się na światłach przy ul. Targowej, agresor próbował wysiąść z auta, by podejść do drugiego kierowcy. Powstrzymało go jedynie zmieniające się światło.
Z relacji wynika, że kierowca toyoty nie tylko próbował wymusić konfrontację, ale też groził przemocą. W trakcie dalszej jazdy zajeżdżał drogę, krzyczał przez otwarte okno i obrażał drugiego uczestnika ruchu. Co szczególnie niepokojące – w samochodzie agresora znajdowało się małe dziecko.
Nagranie, jak większość materiałów ze Stop Cham, wywołało falę komentarzy krytykujących zachowanie kierowcy toyoty. "Zmiana trasy, tylko po to, żeby komuś udowodnić swoją, w dodatku nie słuszną, rację to jest zupełny brak samokontroli" - napisał jeden internauta.