Polak pojechał do Kijowa. To działo się podczas alarmu bombowego
Polski youtuber zwiedza Ukrainę. W ostatnich dniach wybrał się do Kijowa. Na filmie pokazuje otrzymywane alerty o możliwym ataku bombowym i włączone syreny. W tym samym czasie pokazał zachowanie młodych ludzi w centrum ukraińskiej stolicy.
Grzegorz Cieślik, prowadzący kanał "Podróże na własną rękę" odwiedzał już Syrię, Iran, Afganistan czy Pakistan. Tym razem znalazł się na Ukrainie, gdzie postanowił zwiedzić Chersoń, Odessę, ale również Kijów.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Polak jeszcze przed wjazdem do Kijowa pokazywał zniszczenia, jakie wyrządziła rosyjska armia Putina. - Tony gruzu leżącego na ulicach. Tylko my jesteśmy tu autem z obcymi numerami rejestracyjnymi - przekonywał w swoim filmie na TikToku.
Po wjeździe do centrum Kijowa, youtuber pokazał, co dzieje się w centrum. Ulice wydawały się pełne spacerujących osób. W pewnym momencie dostał alert na telefon o możliwym ataku bombowym, w nagraniu słychać było również syreny alarmowe. Mimo to w centrum wciąż przebywało sporo młodzieży.
Ludzie sobie nic z tego nie robią. Dzień jak co dzień. Nawet atrakcje nie są wyłączane. W kolejnym mieście widać jednak, że jest znacznie więcej kobiet niż mężczyzn - mówił na filmie Grzegorz Cieślik.
Kijów bestialsko został zaatakowany przez Rosję pod koniec września. Częściowo zrujnowany został pięciopiętrowy blok
Tymczasem w nocy 20 października rosyjskie siły zaatakowały trzema rakietami balistycznymi i 60 dronami różnych typów Ukrainę. W obwodzie dniepropietrowskim wybuchły pożary w pięciopiętrowym budynku mieszkalnym i sklepach.