262 km na godzinę na autostradzie A4. Mamy komentarz policji
Do sieci trafiło bulwersujące nagranie z autostrady A4 na Dolnym Śląsku. Na filmie widać, jak jeden z kierowców pokazuje, że licznik jego auta wskazuje 262 km/h. Twierdzi też, że dobił nawet do 300 km/h. Jak ustaliliśmy, policja prowadzi w tej sprawie postępowanie.
Autostrady w Polsce pozwalają na szybką i komfortową jazdę, ale tylko wtedy, gdy przestrzegamy obowiązujących przepisów. Najważniejszą kwestią jest dopuszczalna prędkość. Dla samochodów osobowych oraz motocykli limit wynosi 140 km/h.
Głośne sprawy wokół rażących przekroczeń dozwolonej prędkości
Do polskiej sieci niejednokrotnie trafiały nagrania ukazujące, jak nieodpowiedzialni kierowcy gnają ponad 200 kilometrów na godzinę i więcej. Dochodziło również do śmiertelnych wypadków - jedno z najgłośniejszych obecnie takich zdarzeń to sprawa Łukasza Żaka, który w Warszawie miał doprowadzić do tragedii, jadąc ponad 200 km/h.
Nie tylko o Żaku jest głośno, uwagę przyciągnął też Sebastian M., który wg. biegłych przed tragedią na S3 mógł jechać nawet 300 km/h. W tym zdarzeniu zginęły trzy osoby, a podejrzany trafił przed polski wymiar sprawiedliwości po ekstradycji ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Piraci drogowi w obiektywie drona policyjnego. Nagranie z akcji z Opolskiego
262 km/h na liczniku bmw na A4. Co na to policja?
Nieodpowiedzialni kierowcy często popisują się swoją szaleńczą jazdą, publikując w sieci nagrania. Portal "Stop Cham" nagłośnił jeden z takich klipów. Prowadzący sam zamieścił filmik, na którym gna w bmw z prędkością 262 km/h. Jak twierdzi, udało mu się dobić nawet do 300 km/h.
Z lokalizacji na filmiku widać, że sytuacja miała miejsce w Lubaniu (woj. dolnośląskie). Jak ustaliliśmy, wszystko dzieło się na odcinku autostrady A4 w powiecie bolesławskim.
Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. Zawiadomienie wpłynęło do nas na skrzynkę "stop piratom drogowym". To nie jest nowe nagranie, zostało prawdopodobnie wykonane przed wakacjami. Osoba ze zdjęcia nie była przesłuchiwana. Należy zauważyć, że na zdjęciu nie ma twarzy i numeru rejestracyjnego, dlatego ciężko o identyfikację. Taki film może każdy wrzucić - mówi o2.pl asp. szt. Monika Kaleta z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl