aktualizacja 

Wychodząc z Biedronki, zobaczyła go przy aucie. Nie pomogły tłumaczenia

305

Szał przedświątecznych zakupów nie zwalnia kierowców z konsekwencji swojego roztargnienia. Dotkliwie przekonała się o tym mieszkanka Zakopanego, która podczas szybkiej wizyty w Biedronce nie pobrała biletu parkingowego. Nie pomogły jej prośby i tłumaczenia - dozorca był nieugięty. Do świątecznych wydatków kobieta musi teraz doliczyć mandat. Czy "parkingowy" postąpił słusznie?

Wychodząc z Biedronki, zobaczyła go przy aucie. Nie pomogły tłumaczenia
Biedronka. Zdj. ilustracyjne (Getty Images, Krzysztof Zatycki)

Większość parkingów przed marketami to tereny prywatne, a zarządzające nimi podmioty mogą dowolnie wyznaczać zasady parkowania, m.in. pobierać opłaty za postój. Czasami przed wjazdem nie ma szlabanu, jednak na terenie parkingu może znajdować się parkomat. By móc zostawić swój samochód przed sklepem i spokojnie zrobić zakupy, należy pobrać darmowy bilet i zostawić go za szybą pojazdu.

Takie zasady obowiązują od paru lat m.in. przed sklepami sieci Biedronka w Zakopanem. Po pobraniu biletu z parkometru można za darmo zostawić swój pojazd przed dyskontem na 90 minut. Za parkowanie bez kwitka grozi natomiast kara od 90 zł (w razie zapłacenia mandatu w ciągu 7 dni) do 150 zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Policja ruszyła na łowy. Telefon w korku i na czerwonym świetle „kosztuje” 12 punktów

Kara za brak biletu. Szał zakupów nie zwalnia z odpowiedzialności

W szale przedświątecznych zakupów parkingowe zasady mogą umknąć mniej uważnym kierowcom. Z pewnością zdarzają się też tacy, którzy w pośpiechu świadomie rezygnują z formalności z nadzieją, że umknie to uwadze "parkingowych". Czytelniczka portalu 24tp.pl nie miała tego szczęścia. Kobieta wpadła z szybką wizytą do Biedronki, a po zaparkowaniu przed sklepem, nie pobrała biletu. Szybko tego pożałowała.

Miałam z pracy bon na 150 złotych do wykorzystania. Weszłam tylko na szybkie zakupy, trochę czasu spędziłam tylko przy kasie, bo chwilę zajęło zrealizowanie bonu. Gdy wyszłam, zobaczyłam, że koło mojego auta ktoś się kręci. Okazało się, że to parkingowy, który robił zdjęcie i naliczył karę - relacjonuje kobieta.

Mieszkanka Zakopanego nie zamierzała ustąpić. Pokazała dozorcy paragon jako potwierdzenie, że jest klientką dyskontu, lecz mężczyzna był nieugięty. Polecił kobiecie złożenie reklamacji. - Tylko że zanim rozpatrzą reklamację, ta kara wzrośnie z 90 do 150 zł. To wszystko moim zdaniem nieuczciwe, bo przecież zrobiłam zakupy, mam na to dowód - żali się czytelniczka 24tp.pl.

Kto miał w tej sprawie rację? Redakcja regionalnego portalu postanowiła zapytać o to u źródła, a w tym celu wysłała wiadomość do Biura Prasowego Biedronki. Odpowiedź Jakuba Mazura, młodszego menedżera ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka, powinna uspokoić mieszkankę Zakopanego.

Sieć Biedronka wychodzi naprzeciw klientom i w razie niepobrania biletu parkingowego, nawet w kompleksach należących do zewnętrznych podmiotów, rozpatruje reklamacje poprzez Biuro Obsługi Klienta. Wystarczy, że klient przedstawi paragon, potwierdzenie płatności kartą lub transakcję na karcie Moja Biedronka z dnia otrzymania mandatu - wyjaśnił Jakub Mazur.
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić