Ratownik medyczny zrobił ohydną rzecz. Nikt z nim nie chce pracować

O skandalicznej sprawie pisze "Super Express". Ratownik medyczny Artur K. z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu (woj. podkarpackie) ukradł pieniądze swoim kolegom po fachu. Chociaż usłyszał prawomocny wyrok, to nadal pracuje w jednostce z jednym z poszkodowanych.

Zdjęcie ilustracyjne. Zdjęcie ilustracyjne.
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | wb77

"Super Express" rozmawiał z ratownikami medycznymi z Lubaczowa koło Przemyśla, którzy zostali okradzeni przez kolegę ze stacji - Artura K.

"Czasem to były drobne sumy po 10, czy 20 zł, a raz zginęło mi 580 zł. Wielu z nas miało podobne przypadki, ale jak to w życiu, kiedy nagle brakowało nam kilkunastu złotych, po prostu myśleliśmy, że gdzieś je wydaliśmy wcześniej i zapomnieliśmy, lub nam po prostu wypadły" - mówił dla "SE.pl" ratownik Krystian.

Złodziej wśród ratowników medycznych. Koledzy nie chcą pracować z Arturem K. 

Sytuacja wydała się jednak dziwna, kiedy w stacji "zniknęły" w tajemniczych okolicznościach pieniądze ze wspólnej zbiórki na kawę i cukier. Prawda niebawem miała wyjść na jaw.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Protest ratowników medycznych. Gość zdradza zarobki

Było coraz więcej dziwnie znikających pieniędzy, które nie wiadomo gdzie się podziały - relacjonował dla tabloidu kolejny ratownik, Marcin.

"Punktem zapalnym był też moment, w którym podejrzewałem już, że ktoś kradnie i rozmieniłem większą sumę pieniędzy na drobniejsze, każdy banknot oznaczając małymi "znaczkami". Część z tej rozmienianej sumy "zniknęła" z mojej saszetki, a potem kolega, z którym zamawiałem rzeczy do wędkowania, zapłacił mi za przesyłkę tymi moimi oznaczonymi pieniędzmi, które wcześniej jakoś zniknęły" - wyjaśnił Krystian.

Ratownicy zdecydowali się w wąskim gronie zakupić i zamontować kamery. Te nagrały jednego z nich - Artura K. - na ohydnym czynie.

"Kiedy już nagraliśmy naszego kolegę na gorącym uczynku, poszliśmy z tym do niego. Pokazaliśmy mu nagrania, a on powiedział, że może nas tylko przeprosić. Najpierw chcieliśmy mu pomóc. Nie zgłaszaliśmy sprawy na policję. Podejrzewaliśmy, że to może być jakaś forma kleptomanii, że być może potrzebuje pomocy. Chcieliśmy, żeby się leczył" - mówili dla "SE.pl" ratownicy.

O całej sytuacji poinformowaliśmy koordynatora lubaczowskiego oraz dyrekcję Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu. Zorganizowano kilka spotkań z nami, z których nic nie wynikło. Jakby nikt nie chciał tej sprawy polubownie rozwiązać - dodawali.

Na nic się to zdało. Sprawę zgłoszono więc ostatecznie na policję. Z powodu niskiej kwoty skradzionych pieniędzy (razem 60 zł) zakwalifikowano ją jako wykroczenie.

"Funkcjonariusze zebrali materiał dowodowy. Czynności (...) zakończyły się skierowaniem wniosku o ukaranie do sądu" - przekazała tabloidowi Anna Hanus-Witko p.o. Rzecznika Prasowego w KPP Lubaczów.

27 lutego 2023 roku Sąd Rejonowy w Lubaczowie wydał wyrok nakazowy w tej sprawie. "Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty z artykułu 119 paragraf 1 Kodeksu Wykroczeń. Sąd uznał winę obwinionego" - podała dla "SE.pl" sędzia Małgorzata Reizer, Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu.

Obwiniony został poinformowany o wyroku. Nie złożył sprzeciwu, więc obecnie wyrok jest już prawomocny. Sąd skazał Artura K. na karę grzywny w wysokości 200 zł, powinność naprawienia szkody wobec poszkodowanego oraz uiszczenie opłaty za koszty sądowe - dodała.

To nie koniec. Oskarżonego oraz poszkodowanego ratownika Krystiana przeniesiono do pełnienia dyżurów razem w Przeworsku. Ten drugi przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim. Żywi żal do dyrekcji Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu. Jego zdaniem władze nic nie zrobiły. Rzekomo nie reagują na prośby, że nie chce pracować i dyżurować z Arturem K.

"Ja nigdy nikomu nic nie ukradłem. Zawsze staram się najlepiej jak umiem wykonywać moją pracę. Nie chcę jeździć w karetce z kimś, kto z taką lekkością sięga po cudzą rzecz. Przecież my codziennie wchodzimy do prywatnych domów i mieszkań. Jeżeli coś zginie z domu naszego pacjenta, oskarżenie może paść na nas. Jak mam wówczas udowodnić, że to nie ja ukradłem?" - żali się ratownik.

"SE.pl" zwrócił się z zapytaniem do dyrekcji stacji. Niestety nie otrzymał żadnej odpowiedzi.

Wybrane dla Ciebie
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Brutalny atak na właściciela kebabu w Głogowie. Sprawcy usłyszeli wyroki
Brutalny atak na właściciela kebabu w Głogowie. Sprawcy usłyszeli wyroki
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową
Mikołaje okładali się przy owocach. Sceny w sklepie w Baku
Mikołaje okładali się przy owocach. Sceny w sklepie w Baku
Od ofiary do oszustki. Emerytka zamieszana w przekręt na 1,4 mln zł
Od ofiary do oszustki. Emerytka zamieszana w przekręt na 1,4 mln zł