Rosjanie przyłapani w akcji. Tajna akcja "Doppelgänger" zdemaskowana
Dziennikarze portalu Vot Tak sprawdzili, jakiego rodzaju informacje trafiły do internetu za sprawą rosyjskich botów. "Tak działa sieciowa kampania siania dezinformacji, którą przygotowała Moskwa - przekonują. Celowe działania Kremla skierowane przeciw Zachodowi zyskały kryptonim "Doppelgänger".
Prokremlowska propaganda ma się świetnie w zachodnich krajach oraz w samej Ukrainie, a Rosjanie dbają o to, by była skutecznie rozpowszechniana.
Kłamstwa o tym, że w Siłach Zbrojnych Ukrainy roi się od neonazistów, a ukraińscy uchodźcy negatywnie wpływają na kraje, które ich przyjęły, to tylko niektóre przykłady dezinformacyjnej narracji, które powielane przez boty w mediach społecznościowych trafiają do milionów odbiorców.
Taki obraz wyłania się z analizy kampanii "Doppelgänger", jakiej dokonali dziennikarze związani z portalem Vot Tak. Okazuje się jednak, że nie jedynie o media społecznościowe chodzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wystąpił w programie u Sołowjowa. "Świat szaleństwa"
Narzędziami do szerzenia propagandy stały się też klony stron internetowych popularnych mediów takich jak Der Spiegel, Fox News czy "The Washington Post" - podkreśla telewizja Biełsat.
Pierwsze ślady akcja pod kryptonimem "Doppelgänger" ujawniono jesienią 2022 roku. Zrobili to śledczy w ramach projektu DisinfoLab. Według zebranych przez nich danych w ramach Doppelgängera atakowano Ukrainę, UE i USA, poprzez promowanie stanowiska Kremla w kwestii inwazji na Ukrainę oraz próby odwrócenia mieszkańców krajów zachodnich przeciwko wspieraniu ukraińskiej armii
Belsat dodaje, że w listopadzie 2023 roku Departament Stanu USA poinformował o podobnej aktywności Moskwy w Ameryce Łacińskiej. Propaganda w ramach akcji szerzona jest za pomocą portali społecznościowych.
Oprócz zwykłych postów z tekstem "kremloboty" publikują fałszywe cytaty znanych osób, np. aktorów i muzyków – wykorzystując sztuczną inteligencję, tworzone są wideo i memy. Kampania dezinformacyjna wykorzystuje również strony internetowe – klony znanych zachodnich i ukraińskich mediów, których praktycznie nie da się odróżnić od oryginalnych – jedyną różnicą jest kilka znaków w pasku adresu - pisze Belsat.
Pojawiają się też strony do złudzenia przypominające portale informacyjne, ale brakuje informacji do kogo należą i kto nimi zarządza.
Czytaj także: Rezydencja Putina pod Moskwą. Wyciekły tajne szczegóły