Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Rosyjska duma ośmieszona. "Takich błędów nie robili nawet talibowie"

Ukraińska armia wzięła na cel wysokich oficerów Rosji. Obrońcom kraju udało się zneutralizować już dwóch generałów i kilku innych wysokich rangą oficerów rosyjskiej armii. Niejako przy okazji Ukraińcy ośmieszyli to, co miało być dumą i siłą rosyjskiej armii - wojska walki radioelektronicznej (WRE).

Rosyjska duma ośmieszona. "Takich błędów nie robili nawet talibowie"
Śmierć Witalija Gierasimowa ośmieszyła Rosjan. (Wikimedia Commons)

W poniedziałek wywiad wojskowy Ukrainy (GUR) poinformował o kolejnej skutecznej akcji wojsk ukraińskich. Pod Charkowem zabity został generał-major Wasilij Gierasimow. 45-letni generał był szefem sztabu i pierwszym zastępcą dowódcy 41. Armii Ogólnowojskowej.

To drugi rosyjski generał, który w ostatnich dniach zginął na Ukrainie. Kilka dni wcześniej ukraiński strzelec wyborowy zastrzelił z odległości 1,5 km innego generała, Andrieja Suchowieckiego. Opisywaliśmy to w portalu o2.pl. Jak powiedział były snajper Wojska Polskiego, taki strzał, choć możliwy, jest bardzo trudny do oddania.

Warto dodać, że obaj generałowie - i Suchowiecki, i Gierasimow - byli z jednego związku taktycznego, czyli 41. Armii Ogólnowojskowej Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Przy okazji likwidacji wojskowego Ukraińcy ośmieszyli Rosjan. Ujawnili bowiem, że Rosjanie praktycznie stracili krwioobieg militarnego systemu: szyfrowaną łączność wojskową.

Federacja Rosyjska do czasu inwazji na Ukrainę uchodziła za jedno z najmocniejszych państw w zakresie SIGINT-u (rozpoznania radioelektronicznego) i WRE, a tymczasem na teatrze działań w Ukrainie widzimy błędy, których nie popełniali nawet talibowie w Afganistanie - mówi o2.pl Michał Rybak, były funkcjonariusz Agencji Wywiadu, a obecnie detektyw.

Gdzie zatem podziała się legendarna skuteczność Rosjan?

Można domniemywać, że Rosjanie limitują wykorzystanie narzędzi walki radioelektronicznej oraz systemów rozpoznawczych dla wykorzystania go w kolejnej fazie konfliktu lub dla ochrony rozwiązań technicznych przed przeciwnikiem. Jednak dużo więcej przemawia za tym, że obecna sytuacja jest zwyczajnie wynikiem popełnianych błędów i wieloletnich zaniedbań, które skrzętnie skrywano - odpowiada Rybak.

Pragnący zachować anonimowość rozmówca o2.pl z jednej z firm sektora zbrojeniowego wskazuje jeszcze inną przyczynę. Jak przekonuje, "potężna" rosyjska WRE to... balon propagandowy, niekoniecznie mający odbicie w faktycznym stanie rosyjskiej armii.

Koncepcje ich systemów naziemnych są zgodne z obecnymi standardami i są sensowne. Rodzi się więc wniosek, że powinno być pięknie… a nie było. Dlaczego? Po części zawiodło wykonanie technologiczne. Coś, co na poligonach działało bez zarzutu, w warunkach bojowych niekoniecznie. Jeśli urządzenie działa 48 godzin, to wystarczy, że padnie jeden chiński router i mamy problem. A kształtowanie emisji wymaga systemów sprawnych w stu procentach. Co innego wyjechać z fabryki, na paradę czy odbiory, a co innego utrzymywać go w linii, w warunkach bojowych. Inaczej naprawia się czołg czy BWP, gdzie wymienia się uszczelkę czy cokolwiek innego, a czymś innym jest wymiana grubą elektronikę w bardzo nowoczesnym systemie i to w warunkach użytkowania bojowego. Rosjanie wciąż mają duży problem z implementacją systemów LRU (Line-repleceable unit) czyli takim rodzajem systemu, w którym w warunkach bojowych można szybko wymienić jeden niedziałający fragment i zastąpić go nowym, sprawnym.

Wskazuje także trzy najważniejszy punkty takiego stanu rzeczy. Po pierwsze: sprzęt się psuje, szczególnie ten często używany. A Rosjanie używają go dużo i często. Po drugie: mają potężny problem z częściami zamiennymi, jak i naprawami w warunkach polowych oraz logistyką. Po trzecie: tkwią w mentalnie w Układzie Warszawskim i systemowym myśleniu o armii.

Kosztowne błędy

Kłopoty z łącznością rosyjską opisywał m.in. dziennikarz brytyjskiego portalu śledczego Bellingcat Christo Grozev. Podkreślał, że Rosjanie popełnili dramatyczne błędy, niszcząc ukraińskie nadajniki telekomunikacyjne wykorzystujące technologię 3G. Dlaczego? Ponieważ ich najnowocześniejszy system łączności szyfrowanej ERA działa właśnie w oparciu o systemy 3G/4G. Oznacza to, iż np. w Charkowie Rosjanie sami odcięli się od bezpiecznej, szyfrowanej łączności.

Potwierdzenie tego znalazło się w przechwyconej przez Ukraińców rozmowie wspomnianego już oficera FSB z Centralą w Moskwie. Należy jednak zaznaczyć, że ukraińska armia, choć bardzo zmodernizowana od agresji na Donbas w 2014 r., sama nie byłaby w stanie tak dobrze przeciwdziałać rosyjskim systemom zagłuszania czy naprowadzania. Dyskretny "parasol" nad tego rodzaju działaniami musi roztaczać NATO.

Oficer FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa, w uproszczeniu: kontrwywiadu) miał przekazać, że Rosjanie stracili - domyślnie: w tym rejonie - całą komunikację szyfrowaną. Byłby to dla rosyjskich wojsk potężny cios. Oznaczałby utratę możliwości skrytej wymiany informacji o ruchach wojsk własnych, wojsk przeciwnika, koordynację działań wojsk własnych i wrogich, system wydawania rozkazów itp.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Piasek w trybach

Rodzi to zasadne pytania o stan systemów łączności w rosyjskiej armii. Oraz kolejne - o stan tego, co w założeniu miało być najmocniejszą stroną rosyjskiej armii, czyli systemy WRE. Te, jak dotąd, nie wykazały się specjalną skutecznością w działaniach na Ukrainie. Dlaczego? Problemy z rosyjską komunikacją militarną i systemami WRE opisuje w rozmowie z o2.pl autor "Nowej Techniki Wojskowej" Marcin Niedbała.

Część rosyjskich jednostek dysponuje nowoczesną szerokopasmową łącznością, o dużej przepływności oraz o dużej deklaratywnej odporności na przechwycenie i zakłócenia. Takie radiostacje np. są zdolne do ultraszybkiej zmiany częstotliwości swojej pracy. Na papierze są to systemy zbliżone właściwościami do rozwiązań zachodnich. Musimy jednak zaznaczyć, że wielką niewiadomą jest ile tego sprzętu realnie znajduje się w siłach zbrojnych Rosji - mówi Niedbała.

Podkreśla jednak, że w Polsce dociera do nas tylko część przekazu, bardzo starannie filtrowanego przez ukraińskich obrońców. I tak, Niedbała dowodzi, że z północnego kierunku uderzenia rosyjskiego dociera wiele informacji, w myśl których Rosjanie z jakiegoś powodu posługują się prymitywnymi środkami łączności, w tym łącznością nieszyfrowaną.

Duża ilość tak wyposażonych jednostek negatywnie wpływa na ich podatność na środki walki radioelektronicznej nieprzyjaciela ale również na swoje własne środki WRE. Wydaje się, że naziemne rosyjskie środki zakłócające nie są jednak, póki co, zbyt subtelne jeśli chodzi o zasadę działania. Stąd jednoczesne operowanie taką formą WRE na tym teatrze działań mogłoby doprowadzić do niezamierzonego odcięcia łączności wojsk własnych, poza tymi nielicznymi przypadkami elitarnych, lepiej wyposażonych jednostek.

Na to, jak opisuje, nakłada się kwestia współdziałania z własnym (rosyjskim) lotnictwem, siłami śmigłowcowymi lub dronami. Mogłoby się okazać, że na dłuższą metę nie można by prowadzić operacji połączonej w takim środowisku elektromagnetycznym. Zwraca też uwagę na zaskakujący fakt, że niedawno udało się przechwycić bezpośrednią łączność między rosyjskim "AWACSem" (samolotem systemu wczesnego ostrzegania), czyli A-50 i samolotami wielozadaniowymi.

Trwa ładowanie wpisu:facebook
Z definicji, środki łączności na tak drogich maszynach powinny być jak najlepsze, a jak widać musiało dojść do jakiegoś zdarzenia które skłoniło rosyjskich pilotów do skorzystania z mniej bezpiecznych środków łączności - opisuje ekspert.

Tego rodzaju działania generują jednak kolejne problemy. Jak tłumaczy Niedbała, żołnierze oczekują aktualnych danych, dotyczących np. obrazów ze środków rozpoznania, błyskawicznego przekazywania rozkazów. Takie są wymogi współczesnego, wysoce nasyconego nowoczesną techniką, pola walki. Ilość przesyłanych danych rośnie. Tak duży ruch w tworzonej ad hoc sieci łączności wymaga ciągłych emisji w szerokim spektrum elektromagnetycznym. Nawet przy stosowaniu najnowszych radiostacji, bardzo ciężko jest ukryć takie emisje.

Trzeba, w warunkach operacyjnych, znaleźć kompromis między skrytością działań, a uzyskaniem szerokiego strumienia danych, związanych z rozpoznaniem czy obrazowaniem. A takiego kompromisu nie zbuduje się, wykorzystując prywatne telefony komórkowe żołnierzy czy produkowane w Chinach radiostacje Baofeng. Nawiasem mówiąc, te są wykorzystywane także w polskim wojsku. - komentuje Marcin Niedbała.

Na koniec zwraca on uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię. Rosjanie mają swój odpowiednik BMS-a (Battlefield Management System – system zarządzania polem walki). Najprawdopodobniej znajduje się on np. w ich najnowocześniejszych czołgach T-72B3 w wersji M. Zdobycie takiego czołgu, np. wyposażonego w niego wozu dowodzenia, będzie dla Ukraińców – ale i dla wojsk Zachodu – o wiele ważniejsze, niż zestrzelenie kolejnego myśliwca czy bombowca, bo po prostu dostarczy danych o najnowszej rosyjskiej technice wojskowej.

Elektronika, specjalsi i szpiedzy

Z łącznością wiąże się zaś sprawa rozpoznania i współpracy wywiadowczej. Także w zakresie tzw. SIGINT-u, czyli rozpoznania radioelektronicznego. W obliczu wojny w Ukrainie, za zasłoną regularnych działań wojennych, walk na ziemi, wodzie i w powietrzu, toczy się jeszcze inna, znacznie bardziej dyskretna wojna: wywiadowcza.

Na teatrze działań w Ukrainie obserwujemy efekty niespotykanej skuteczność amerykańskich służb i całej wspólnoty wywiadowczej, w tym również regionalnych partnerów od Rumunii, przez Polskę, aż po Szwecję. Wydaje się wręcz, że obecnie problemem nie jest zdolność do pozyskiwania danych wywiadowczych, ale ich opracowanie i analiza na potrzeby późniejszego wykorzystania. To również bezprecedensowa sytuacja - mówi o2.pl Michał Rybak.

Tłumaczy również, że rosyjskiej wojnie materiałowej, miejscami przygniatającej obrońców, skutecznie przeciwstawiają się punktowe, precyzyjne uderzenia Ukraińców. Można założyć, że w głównej mierze wojsk specjalnych. Prawdopodobnie to właśnie wojska specjalne, szkolone przez najlepszych doradców wojskowych z Zachodu, także Polaków, stoją za zabiciem gen. Suchowieckiego.

Rybak podkreśla też, że wspomniane wyżej działania w zakresie SIGINT najczęściej utożsamia się z podsłuchami. A to niepełny obraz. Treść rozmowy czy przesyłanej wiadomości tekstowej jest bardzo ważna, ale z analizy danych technicznych również uzyskuje się wartościowe informacje.

Składają się na to dane o godzinach i obszarze aktywności użytkownika aparatu telefonicznego, rodzaju wymienianej wiadomości, czasie połączeń, tym kto do kogo dzwoni, kiedy telefon jest włączony i wyłączany oraz wiele innych szczegółów, których nie można opisywać publicznie - mówi detektyw.

To wszystko, jak tłumaczy, buduje tak zwany pattern of behavior. Jest to zbiór zachowań charakterystycznych dla danego człowieka i stanowi nieodzowne element wywiadowczego wsparcia dla sił operacji specjalnych.

Każdy żołnierz wie czym jest oczekiwanie na tzw. golden trigger, czyli ostateczną informację potwierdzającą, że cel będzie w danym miejscu i czasie. Cel? Zabić lub schwytać. Nie ma lepszych i gorszych źródeł informacji, czasem jest to informacja od agenta, czasem z podsłuchu. Tylko wiarygodne i wyprzedzające informacje pozwalają na planowanie skutecznych operacji specjalnych. Właśnie tym są precyzyjne uderzenia w systemy i struktury dowodzenia Rosjan - podsumowuje Rybak.
Zobacz także: Polska przekaże samoloty Ukrainie? "Musi być zgoda NATO i USA"
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić