Sąd w Dubaju zdecydował ws. Sebastiana M. Prawnik rodziny ofiar mówi o uldze
Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie uwzględnił odwołania Sebastiana M. ws. jego ekstradycji. Oznacza to, że podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1 niedługo powinien trafić do Polski. - Poczułem ulgę w słuchawce, rozmawiając z rodziną - mówi mec. Łukasz Kowalski z Częstochowy, prawnik rodziny ofiar.
Sprawa ekstradycji Sebastiana M. ciągnie się od miesięcy. Mężczyzna podejrzany jest o spowodowanie wypadku na A1 niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego we wrześniu 2023 roku. W zdarzeniu zginęła trzyosobowa rodzina. Po wypadku M. wyjechał do Niemiec, a następnie wyleciał do Dubaju.
Tam został zatrzymany przez służby Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pojawiły się wątpliwości, czy podejrzanego uda się ściągnąć do Polski. M. chciał uniknąć ekstradycji. W sądzie w Dubaju twierdził, że w "Polsce nie może liczyć na sprawiedliwy proces".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP News wydanie 04.10, godzina 16:50
Jego pełnomocnicy wskazywali, że "sprawa ma wymiar polityczny", a "polskie sądy są upolitycznione". Po decyzji Sądu Apelacyjnego w Dubaju, który stwierdził prawną dopuszczalność ekstradycji, złożył odwołanie do Sądu Najwyższego ZEA. Ten wydał niekorzystny dla M. werdykt.
Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie uwzględnił odwołania Sebastiana M. od postanowienia Sądu Apelacyjnego w Dubaju stwierdzającego prawną dopuszczalność jego wydania do Polski. Orzeczenie emirackiego Sądu Najwyższego jest prawomocne. Oznacza to koniec sądowego etapu procedury ekstradycyjnej - napisał w serwisie X minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Satysfakcji z decyzji sądu w ZEA nie ukrywa mec. Łukasz Kowalski z Częstochowy. Prawnik rodziny ofiar wraz z prokuraturą i polskimi dyplomatami od wielu miesięcy toczy batalię o sprowadzenie M. do Polski.
Tak naprawdę ta decyzja nie mogła być inna. Cieszę się, bo czekaliśmy na to bardzo długo. Jestem już po rozmowie z przedstawicielami rodziny. Prokuratura poinformowała mnie wcześniej, że proces decyzyjny jest według sądu w ZEA dopuszczalny. Poczułem ulgę w słuchawce, rozmawiając z rodziną, przekazując im te wieści - powiedział mec. Kowalski w rozmowie z o2.pl.
Prawnik podkreśla, że "bliscy rodziny ofiar dostali namiastkę sprawiedliwości", na którą czekali od wielu miesięcy.
Mec. Kowalski z Częstochowy zaznacza jednocześnie, że pełną satysfakcję będzie można czuć, gdy Sebastian M. wróci do kraju i stanie przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Formalnie będziemy cieszyć się, o ile można tak powiedzieć, kiedy Sebastian M. stanie przed polskim sądem. Jak długo to zajmie? Według naszej wiedzy odpowiednik ministra sprawiedliwości w ZEA musi podpisać dokumenty umożliwiające wydanie Sebastiana M. polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Ciężko stwierdzić, kiedy to nadejdzie - powiedział mec. Łukasz Kowalski w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl