Sąsiedzka awantura na Ursynowie. Walka na buraki kiszone

11

Internauci piszą o ''strażniku z Teksasu'' i ''domorosłym żandarmie'', ale mężczyźnie, który dodał post na facebookowej grupie ''Obywatele Ursynowa'', wcale nie jest do śmiechu. Pan Tomasz próbuje porozumieć się z sąsiadem. Poprosił okolicznych mieszkańców o pomoc po tym, jak jego samochód został obrzucony... burakami.

Sąsiedzka awantura na Ursynowie. Walka na buraki kiszone
Sąsiedzka awantura na Ursynowie (Facebook, Tomasz G.)

Pan Tomasz, mieszkaniec Ursynowa, zamieścił na grupie na Facebooku post, w którym prosi o pomoc. Mężczyzna od pewnego czasu nie może się porozumieć z (najprawdopodobniej) jednym z sąsiadów. Przyczyną sąsiedzkiego sporu jest samochód, a raczej to, w jakim miejscu pan Tomasz parkuje swój pojazd.

Zaczęło się od kartki przyklejonej na silikon, który mam na szybie do dziś (...), potem taśma montażowa, potem kolejna kartka za wycieraczką z lakonicznym napisem "to nie jest parking!" — opisuje mężczyzna.

W odpowiedzi pan Tomasz również zamieścił kartkę na szybie. Napisał sąsiadowi, że ma rację, ponieważ ''to nie jest parking, to jest chodnik'', a zatem, w ocenie pana Tomasza, pozostawiając 1,5 m szerokości przestrzeni dla pieszych, można w tym miejscu parkować.

Jednak to zapewnienie nie wystarczyło, żeby uspokoić sąsiada. Wręcz przeciwnie - spór przybrał na sile.

Sasiad nie przestawał usilnie informować mnie, iż ''to nie jest parking'', za każdym razem zostawiając ślad na moim aucie, który ja musiałem likwidować lub który ograniczał mi widoczność — wyjaśnia internauta.

Samochód obrzucony kiszonymi burakami

Doszło do tego, że ''nękający'' sąsiad wezwał straż miejską. Pan Tomasz twierdzi jednak, że ostatecznie otrzymał tylko pouczenie, a strażnicy powiedzieli mu, że może legalnie parkować we wskazanym przez mężczyznę miejscu, bez narażania się na mandat.

Właśnie po tej sytuacji samochód pana Tomasza został obrzucony... kiszonymi burakami.

Po powrocie na miejsce życzliwy Sasiad obrzucił mi auto kiszonymi burakami (co tylko potwierdziło jego zaawansowany wiek), zdjęcia załączam w poście — czytamy na grupie Obywatele Ursynowa.

Po obrzuceniu pojazdu kiszonymi burakami, pan Tomasz musiał wydać ponad 800 zł, żeby wykonać niezbędne prace i znów móc bez przeszkód korzystać z samochodu. Mężczyzna poprosił okolicznych mieszkańców, by pomogli mu ustalić, kim jest ''uporczywie nękający go sąsiad''. Zapowiedział również, że zgłosi sprawę na policję.

Komentujący internauci przypominają o obowiązujących przepisach i twierdzą, że mężczyzna ma problemy, ponieważ tychże przepisów nie przestrzega. Niektórzy zwracają jednak uwagę na to, że problem można rozwiązać w kulturalny sposób, bez obrzucania samochodu burakami (lub czymkolwiek innym).

Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić