Seniorka zmarła na korytarzu na SOR. Zarzuty dla pielęgniarki
Prokuratura zakończyła śledztwo ws. śmierci Pani Jadwigi, która trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Wałbrzychu i zmarła, czekając na korytarzu. Stało się to przed rokiem. Teraz jedna z pielęgniarek usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Kobieta nie przyznała się do winy.
Minął rok od dramatycznej śmierci pani Jadwigi na korytarzu SOR w Wałbrzuchu. Kobieta walczyła z rakiem szyjki macicy. Przeszła radioterapię, od dłuższego czasu nie wstawała z łóżka.
Czytaj więcej: Pan Jakub miał problem z oddychaniem. SOR był bezwzględny
Babcia 14 maja ub. roku poczuła się wyraźnie gorzej. Umówiłem lekarza, ale okazało się, że może być dopiero o godzinie 14. Dlatego profilaktycznie wezwałem jeszcze pogotowie - mówi wnuk kobiety "Gazecie Wyborczej".
Ratownicy podali kobiecie glukozę i elektrolity, a lekarka wystawiła skierowanie do szpitala.
Z relacji rodziny wynika, że pielęgniarka dyżurna ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego nie była zainteresowana kobietą. Podczas procedury triażu (segregacji) seniorka została przez pielęgniarkę oznaczona kolorem zielonym, oznaczającym, że może czekać na pomoc. Nawet kilka godzin.
Rodzina nie miała dostępu do kobiety, ponieważ nikt poza chorym nie ma wstępu do tego miejsca. Zaniepokoił ich jednak czas oczekiwania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Gorącym żelazem wypalać". Skandaliczne praktyki wobec chorych na raka
- Byliśmy pewni, że zaraz ktoś wyjdzie i powie, że babcia trafiła do szpitala. W pewnym momencie moja żona zauważyła, gdy ktoś otworzył drzwi, że babcia nadal leży na korytarzu. Wślizgnęła się tam i zobaczyła, że nie żyje. Byłem wstrząśnięty. To nie była godna śmierć. To była śmierć na korytarzu, pod ścianą, w samotności - dodaje wnuk "Wyborczej".
Rodzina zawiadomiła o sprawie prokuraturę. Ta właśnie zakończyła śledztwo.
Czytaj więcej: Myślała, że ma grypę. Amputowano je wszystkie kończyny
Zgromadziliśmy obszerny materiał dowodowy. Przesłuchano pracowników szpitala, rodzinę, zabezpieczono dokumentację medyczną, monitoring, zleciliśmy sekcję zwłok. Nie była ona jednoznaczna, dlatego opinię wydali biegli - mówi "GW" zastępca wałbrzyskiego prokuratora rejonowego Tomasz Bujwid.
Śledczy twierdzą, że kobieta zmarła na zapalenie płuc, jednak nie wykonano podstawowych badań. - Gdyby wykonano te podstawowe czynności, zareagowano, istniała szansa, że kobieta przeżyje. O nieumyślne narażenie życia została oskarżona pielęgniarka - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prokurator.
Oskarżona pielęgniarka nie przyznała się do winy i odmówiła składania zeznań. Miała usprawiedliwiać się tym, że na SOR nie było lekarza. Sam szpital w Wałbrzychu nie skomentował sprawy.