Spędził 50 dni w rosyjskim areszcie. Francuski kolarz o pogoni za rekordem
Sofiane Sehili został zatrzymany po nielegalnym przekroczeniu granicy z Chin do Rosji. Po dwóch miesiącach wrócił do Paryża i ocenił, że ryzyko "nie było zbyt mądre". Opisał też, czego doświadczył w rosyjskim więzieniu.
Najważniejsze informacje
- Francuz Sofiane Sehili spędził 50 dni w rosyjskim areszcie po przekroczeniu granicy w drodze do Władywostoku.
- Sąd ukarał go grzywną 50 tys. rubli, ale zwolnił z zapłaty ze względu na czas zatrzymania.
- W rozmowie z AFP kolarz przyznał, że podjął zbyt duże ryzyko, by gonić rekord.
Sehili rozpoczął wyprawę na początku lipca w Lizbonie, planując przejazd przez 17 krajów aż do Władywostoku na początku września. Zatrzymano go tuż przed finałem wyzwania po ponad 60 dniach i blisko 18 tys. km jazdy. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, celem była rekordowa trasa przez Europę i Azję, a każdy etap musiał być pokonany rowerem, co komplikowało formalności graniczne.
Kolarz posiadał rosyjską e-wizę. Najpierw próbował wjechać przez przejście przeznaczone dla Rosjan i Chińczyków, potem trafił na takie, gdzie wymagano pociągu lub autobusu. Skorzystanie z nich unieważniłoby jego wyczyn, dlatego podjął próbę nielegalnego przekroczenia granicy. Sąd uznał go za winnego i wymierzył 50 tys. rubli grzywny (ok. 2,23 tys. zł), lecz ze względu na 50 dni w areszcie, zwolnił z zapłaty. Do Paryża wrócił tranzytem przez Tajlandię.
"Nie było zbyt mądre" - tak Sehili ocenił decyzję o ryzykowaniu dla rekordu.
Poranne pasmo Wirtualnej Polski, wydanie 21.10
Wyjaśnił, że legalny wjazd tego dnia okazał się niemożliwy, a następnego straciłby szansę na wynik. - Postanowiłem więc spróbować przekroczyć granicę nielegalnie. Trochę naiwnie myślałem, że jeśli zgłoszę się do władz i powiem, że zrobiłem to nieumyślnie, odeślą mnie do Chin — powiedział w rozmowie z AFP.
Po zatrzymaniu sprzęt elektroniczny natychmiast mu skonfiskowano. - Natychmiast skonfiskowali mi GPS, telefon, aparaty, wszystko zbadali, a ja ostatecznie nie mogłem już dłużej ich okłamywać — relacjonował. Dodał, że dalsze procedury przebiegały standardowo i nie skarżył się na złe traktowanie.
Warunki w areszcie i psychiczna próba
Sehili opisał regularne badania i dokumentowanie przesłuchań. - Za każdym razem, gdy byłem przenoszony do aresztu, przechodziłem badania lekarskie, upewniano się, że wszystko jest w porządku, za każdym razem, gdy mnie przesłuchiwano, wszystko było notowane — mówił AFP. Podkreślił, że najbardziej obciążała go niepewność.
Nie wiedziałem przez kilka tygodni, czy ostateczną decyzją będzie ukaranie mnie grzywną i pozwolenie na powrót do domu, czy wsadzenie do więzienia - zaznaczył.
Kolarz przyznał, że pobyt za kratami był dla niego lekcją. - To dość dziwne doświadczenie, ponieważ ostatecznie spędziłem dwa miesiące w Rosji, a wszyscy ludzie, których spotkałem, byli przestępcami. Myślę jednak, że pomogło mi to trochę dowiedzieć się o Rosjanach i ich unikalnych cechach — wspominał. Przypadek Sehiliego zakończył się grzywną i powrotem do kraju, ale sam sportowiec nie ukrywa, że pogoń za rekordem miała wysoką cenę.