Teraz oni się boją. Białoruscy milicjanci rezygnują z pracy

1

Funkcjonariusze OMON od samego początku protestów na Białorusi nie szczędzili dla demonstrantów agresji. Mówią, że wykonywali tylko rozkazy. Teraz oni zaczęli się bać.

Teraz oni się boją. Białoruscy milicjanci rezygnują z pracy
Zdjęcie ilustracyjne. (Getty Images)

Kilka dni temu na blogu NEXTA opublikowano 1003 nazwiska białoruskich funkcjonariuszy. Odpowiadają oni za aresztowania, pobicia i niewiarygodną agresję wobec demonstrantów. Niedługo potem pojawiło się kolejne 1000 nazwisk.

Hakerzy z ramienia opozycji dostali się do danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Teraz to OMON-owcy trzęsą się ze strachu.

Blog NEXTA ostrzega, że opublikuje kolejne 3000 danych. Jak informuje Gazeta Wyborcza, warunkiem jest zaprzestanie wykonywania okropnych poleceń z góry i zaprzestanie przemocy wobec protestujących.

Milicjanci masowo składają rezygnacje z pracy ze strachu i swoje bezpieczeństwo. Ujawniane są nazwiska, adresy, imiona rodziców i numery telefonów.

Nie jest to łatwa sytuacja. Szantażuje nie tylko NEXTA, ale i rząd. Funkcjonariusze, którzy zrzucają mundur, boją się o swoje rodziny.

Opozycja w współpracy z jedną z fundacji zorganizowała pomoc dla byłych funkcjonariuszy OMON. Jak informuje Gazeta Wyborcza, na ten cel zebrano już ponad 3 miliony dolarów.

Dlaczego potrzebna jest pomoc? Rodziny funkcjonariuszy, którzy rezygnują z pracy boją się represji ze strony rządu. Cytując Gazetę Wyborczą żony w obawie straszą rozwodami, a dzieci chcą się wyprowadzać.

Zobacz także: Swiatłana Cichanouska w Polsce. Wzruszające słowa o mężu. "Zrobiłam to z miłości"
Autor: MMC
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić