To oni najczęściej giną po stronie najeźdźcy. Wcale nie są to Rosjanie

W wojnie w Ukrainie zginęło więcej Buriatów, niż Rosjan - wynika z badania Ukraińskiego Instytutu Przyszłości. Statystycznie najczęściej na wojnę wysyłani są przedstawiciele biednych regionów Rosji. "Dlaczego to nie są mieszkańcy Moskwy czy Petersburga?" - pyta doradca prezydenta Ukrainy Mychaiło Podoliak.

To oni najczęściej giną po stronie najeźdźcy. Wcale nie są to Rosjanie
W wojnie w Ukrainie najczęściej giną Buriaci (PAP, Evgen Kotenko)

Eksperci postanowili przeanalizować, kto najczęściej ginie w wojnie z Ukrainą po stronie rosyjskiej. Zbadali też, jak to odnosi się do poziomu gospodarczego, społecznego i politycznego regionu, z którego pochodzą.

Mało osób z europejskiej części Rosji

Okazuje się, że wojnie udział bierze ​​stosunkowo niewiele osób z centralnej (europejskiej) części Rosji. Większość oddziałów jest obsadzona przez osoby z autonomii państwowych i odległych obwodów. W konsekwencji liczba zgonów w tych regionach jest znacznie wyższa niż w części europejskiej.

Na pierwszym miejscu w tym rankingu znajduje się Republika Buriacji. Na 100 tys. osób przypada 106,9 zgonów. W tym regionie, według wyliczeń, jest bardzo niski średni poziom wynagrodzenia, a stopa bezrobocia wynosi 10,4 proc.

Mieszkańcy mają problem ze znalezieniem pracy, dlatego jadą na wojnę

Za nią plasuje się Republika Tuwy, gdzie według statystyk jest 99 zgonów na 100 tys. ludności. Tam bezrobocie wynosi aż 20,4 proc. Pierwszą trójkę zamyka Republika Osetii Północnej – Alania. Tam te liczby to 87 zabitych na 100 tys. ludności, a bezrobocie wynosi 14,7 proc.

Oznacza to, że mieszkańcy najsłabiej rozwiniętych terytoriów są wysyłani na śmierć na Ukrainę, gdzie lokalni mieszkańcy mają problem ze znalezieniem pracy, i nie mają najczęściej wysokich dochodów.

"Dlaczego nie walczą mieszkańcy Moskwy i Petersburga?"

Jak podkreślają analitycy, służba wojskowa dla mieszkańców tych oddalonych regionów jest szansą na osiągnięcie statusu "pełnoprawnego Rosjanina", gdyż nie ma alternatywnych możliwości zrobienia kariery (ze względu na wysoką stopę bezrobocia). W takich warunkach wysokie straty na tym poziomie mogą być postrzegane jako "naturalna cena za sukces".

Wyniki tych badań skomentował również Mychaiło Podoliak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Zalecił, by naród rosyjski zadał odpowiednie pytanie swojemu rządowi. - Dlaczego w walce o "rosyjski świat" giną Buriaci, Tuwani, Dagestańczycy i Czeczeni, ale nie mieszkańcy Moskwy i Petersburga? - pyta.

Zobacz także: "Rosjanie korzystają z tego, co mają w zapasie". Ekspert o uzbrojeniu wojsk Putina
Autor: BA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić