Uwaga na oszustwo. Chodzą z puszkami i wyłudzają pieniądze
Dziennikarze programu "Uwaga!" TVN dotarli do informacji, że popularne puszki z datkami, które możemy znaleźć w wielu sklepach czy punktach usługowych, są zwykłym oszustwem. Okazuje się, że część z "chorych dzieci" nie istnieje, wykorzystano materiały z internetowych banków zdjęć.
Od kilku lat (od 2018 roku) w sklepach i instytucjach na terenie całego kraju pojawiają się charakterystyczne puszki. Widać na nich zdjęcia dzieci, które mają być podobno chore.
Czytaj także: Tragedia w Gdańsku. Dwoje dzieci zginęło w pożarze. Przejmująca prośba bliskich rodziny
Wiele osób wspiera zbiórki, zostawiając w puszkach np. drobne po zakupach. Dziennikarze "Uwagi!" TVN dotarli jednak do informacji, które wskazują na to, że zbiórka jest zwykłym oszustwem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
29.05 Program Money.pl | Polska w ogonie Europy jeśli chodzi o dzietność. Dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci?
Ludzie nie odmawiają pomocy małym dzieciom, które mają być chore. Na puszkach widnieją smutne buzie "Piotrków" czy "Kamilków".
Gdzie stoją puszki? W wielu sklepach na terenie całego kraju. Ekspedienci z dobroci serca zachęcają klientów do pomocy i sami wrzucają pieniądze do środka.
Sami wrzuciłyśmy trochę pieniędzy, tak na dobry początek, żeby zachęcić innych - powiedziała dziennikarzom TVN jedna z kobiet, która pracuje w sklepie, gdzie stoi taka puszka.
Według dziennikarzy TVN, akcja jest zwykłym oszustwem. Reporterzy "Uwagi!" odkryli, że zdjęcia małej Julii (walczącej podobno z rakiem kości) czy Antosia to zwykłe fotografie modeli. Można je kupić w internecie za kilka złotych.
Mały model umieszczony na zdjęciu opisany jest jako osoba, która cierpi na straszną chorobę. "Leczenie" ma wymagać ogromnych nakładów finansowych.
Stowarzyszenie prowadzące zbiórkę zarejestrowane jest w Krakowie. Okazuje się jednak, że na miejscu nie ma nikogo, kto mógłby opowiedzieć o założycielach zbiórki.
Oni pewnie korzystają z wirtualnego biura. Mają tam skrytkę pocztową. Listy itd. Wiele firm tak działa po prostu - przekazała reporterom TVN kobieta, która urzęduje w budynku wskazanego przez fundację.
Założycielem zbiórki ma być Ewa S. Kobieta posiada już zakaz prowadzenia takich zbiórek. Dziennikarze nie mogli się z nią skontaktować.